piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 12: ...NUDY...

Dzień później
Środek dnia
- Co robimy? - spytałam
- No nie wiem, same NUDY - Powiedziała Jessica i podkreśliła słowo nudy
- A może, kino, basen, albo kręgielnia - Nathan
- Ty, a jakby tak połączyć to w jedno? - Jay
- I to jest coś, najpierw idziemy do kina, później na basen a później na kręgielnie - odparłam
- A dlaczego taki wybór?
- No, przecież to proste, idziemy do kina, bo wiadomo, że tam nie da się robić nic ciekawego, po seansie, później na basen i będziemy tam jakieś 3 godzinki, i na końcu na kręgle, bo to najlepsza zabawa!
- No, masz rację przyznaję
- Właśnie masz rację
- No to do sklepu, po stroje kąpielowe, a później na nasze atrakcje!
Poszliśmy do sklepu, ze strojami.
- Weź ten, mówię ci - doradzał mi Nath
- Czy ty aby nie żartujesz?
- Nie, poprosimy ten - powiedział do sprzedawczyni 
- Ohh, ty i te twoje pomysły - odparłam
- Nie marudź
- No Jess, ja bym ci ten proponował - Jay
- Na prawdę?
- Jasne
- Ohh, dzięki
- No widzisz Jess, nie ma z tym problemu.
- Ja też nie, ale ja taka brzydka dziewczyna mam być w takim stroju?
- Co?! Ty jesteś przepiękna! Rozumiesz to?!
- Ty naprawdę tak sądzisz?
- Ja tak nie sądze, no jasne że tak, ale ty jesteś już przepiękna z natury
- Ohh naprawdę?
- Jasne
- No to teraz do was coś trzeba wybrać
- Chyba tak...
- No to Nathan weź te.
- Ok
- Jay może takie?
- Spoko, moja królewno
- No to jedziemy
Pojechaliśmy. W kinie leciał akurat film "Step Up 4 Revolution". No no, fajny film. Po seansie, oczywiście basenik. Zapłaciliśmy, za godzine, bo później za każdy pobyt dłużej się dopłaca. Przebraliśmy się i poszliśmy. W środku wyglądał tak. Oczywiście nie obyło się bez rozdania autografów przez chłopaków. Ja z Jessicą, postanowiłyśmy pójść już popływać. Pływałyśmy, aż w końcu dołączyli do nas chłopcy.
- Jesteście złe? - Jay
- No może trochę... - Jessica
- Oj, przepraszam - w tym właśnie momencie przyciągnął ją do siebie i dał buziaka
- A ty Lui, gniewasz się?
- No a jakby tu się nie gniewać, co?
- No nie wiem, nigdy nie byłem w takiej sytuacji
- No to się ciesz
- Przepraszam, no to Jay, stary, bierz swoją żonkę i idzemy na dziką rzekę (xD)
- Spoko - i poszliśmy, było świetnie. Bawiliśmy się wspaniale. Po trzech godzinach, pojechaliśmy na kręgle. Tam bawiliśmy się równie wspaniale, ale może nawet lepiej i całkiem nieźle mi to wychodziło. Po dwóch godzinach:
- No to może teraz na shkye'a i do domu?
- Z przyjemnością
Jak było mówione, tak zrobiliśmy.
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_

Dziękuję wam za cztery komentarze, w prawdzie pięć, no ale cztery :D. 
Udało wam się, na razie nie zmieniam, jest stawka 4 komentarze ;]
Dziękuję, a przepraszam was ten rozdział jest dla Nadii Kowalskiej, ponieważ prosiła mnie o to :D. Prosze bardzo Nadia ^^, bo bym zapomniała :D
I teraz tak dedyczek jest dla: 
Nadia Kowalska 
Kika.
Dżagodaa ;]
RaspBerry Muffin



Kocham :*** ♥♥♥




 

 
 




czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 11: Ślub

Dzień ślubu
 
 
 
 
Jest 7.45. Pora wstać. Młoda para na pewno już na nogach. Obudziłam Nathana i ubrałam się w to. (bez lakieru, tuszu i okularów) Zeszliśmy razem na dół. Jak mówiłam była już tam Jessica i Jay. Jess była ubrana tak. Zjedliśmy śniadanie i
- No to co Lui? Teraz do fryzjera nie?
- No - potwierdziłam
- A ty Jay szykujesz się z Nathan'em u was w domu, bo jak przepowiada przepowiednia nie możesz mnie widzieć. Prawda Luizka?
- Jasne
- No my już jedziemy - i pojechali, zresztą my też
Byłyśmy u fryzjera. Jess miała taką fryzurę i taki welon. Ja miałam taką fryzurę. Kiedy już wszystko zrobiłyśmy pojechałyśmy do kosmetyczki. Panna młoda była pomalowana tak. (mniej więcej) poźniej już tylko jechaliśmy do domu Jessicy. Była tam jej mama i tata. Ja i jej matka pomogłyśmy założyć Jess sukienkę. Kiedy wszystko było już uszykowane była 15.00, a ślub był na 16.00. Nagle nastała godzina coś przed 16.00. Jess była trochę zdenerwowana. Pomogłam wyjść jej przed dom. Nagle podjechał samochód z Jay'em, kierował Nath. Jay wyszedł z samochodu i przyszedł do panny. Oczywiście kamera wszystko nagrywała. Było błogosławieństwo, a później weszli do samochodu ja też i pojechaliśmy do kościoła. Kiedy wchodzili była ta muzyka. 
- Zebraliśmy się tu po to aby połączyć tych dwoje węzłem małżeńskim.
- Ja James, biore sobie ciebie Jessico za żonę i ślubuję ci miłość, wierność, i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
- Ja Jessica, biore sobie ciebie Jamesie za męża i ślubuję ci miłość, wierność, i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
- Na znak zawartego małżństa, nałóżcie sobie te obrączki
- Jessico, przyjmij tę obrączke, jako znak mojej miłości i wierności 
- Jamesie, przyjmij tę obrączke, jako znak mojej miłości i wierności
- Możecie się pocałować - i tak zrobili, a potem wyszli z tą muzyką.
 
 
 
 
Na weselu
 
 
 
Złożyliśmy im życzenia. Później wypiliśmy za nich szampana, a oni zbili kieliszki. Oczywiście
- Gorzko, gorzko - wołali wszyscy, a oni się pocałowali
Kiedy zjedliśmy obiad był pierwszy taniec. Młoda para pięknie tańczyła, my z Nathan'em też tańczyliśmy, a że piosenka była wolna, przytuliliśmy się od siebie ja "powiesiłam" swoje rece na jego szyi, a on złapał mnie w biodrach. Patrzeliśmy na siebie bez ustanku. Przy nastepnych piosenkach tańczyliśmy normalnie. Tańczyliśmy cały czas kiedy "leciały" piosenki. Już później był tort. Młoda para kroiła pierwszy kawałek. Później znów taniec, a później udziec. Poszłam się wtedy przebrać. A później były oczepiny. Poszliśmy z Nathan'em jako iż nie byliśmy jeszcze małżeństwem. Panna młoda dała welon, a my (młode dziewczyny) miałyśmy go sobie podawać. Tak samo było u chłopaków, tylko że  oni podawali sobie krawat młodego. Wyszło na to, że to ja wylosowałam welon. Spojrzał kto u chłopaków i... ...Nathan.
- No to mamy nowa młodą parę - orkiestra - No to teraz gorzko, gorzko
Pocałowaliśmy się. Jak każda nowa "para młoda" mieliśmy "swój" taniec. Chopaki (The wanted) też byli na weselu. Ze swoimi dziewczynami. Mieliśmy ten "swój" taniec. Na koniec już pisenki orkiestra kazała Nathanowi wziąć mnie na ręce. Kiedy piosenka się skończyła był znów zwykły taniec. Tańczyliśmy. Później był już niestety ostatni taniec. Młoda para miała zrobione wielke serce ze świeczek, zapalonych świeczek i w tym sercu właśnie tańczyli ostatni taniec.
 
 
 
Poprawiny
 
 
Wstaliśmy z Nathan'em o 12.00. Wow, nie źle musimy się szykować na poprawiny. Uszykowalismy się założyłam to. A Nath to.------------|
                                                             |  
                                                             |
 
 
 
 
Pojechaliśmy. Jess była ubrana w to. Bawiliśmy się świetnie. Było bardzo podobnie jak na ślubie.
 
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
 
 
Matko, nie będę nic mówić bo wszystko pisze w podsumowaniu ;***
No i jak tu was nie wielbić?!
Dziękuję za 4 zacne komentarze!!!
Dedyk dla:
Dżagodaa ;]
Nadia Kowalska
RaspBerry Muffin
edussss

4 komentarze - nowy rozdział!

Czytasz+Komentujesz=Nowy Rozdział!

 
  
 
                 

Małe podsumowanie ;]

Kochani, to jest podsumowanie:
Polska - 1145
Stany Zjednoczone - 75
Rosja - 59
Niemcy - 7
Francja - 4
Wielka Brytania - 2
Łotwa - 1

OMG! Stany Zjednoczone, Rosja. Matko nie spodziewałam się.


teraz ogólnie dziękuję wam za to wszystko i jeszcze za 1330 wejść, 10 obserwatorów, 39 komentarzy (OMG! Zaraz zemdleje!) No poprostu kocham was!


Kocham
Kocham
Kocham
I  jeszcze raz Kocham! ;***************


Wielbię was i lofffciam!

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 10: Za miesiąc...

Rok później, a dokładnie 5 września
 
 
 
 
Wstałam. Anatazja nadal jest u cioci. A Jay i Jessica mieszkają u nas. Jay oświadczył się Jess, oczywiście zgodziła się. Już nie długo ślub. Za miesiąc. Dzisiaj pojedziemy wybierać z Jess sukienkę na ślub. Oczywiście z chłopakami też. Założyłam na siebie to. Obudziałam Nathana, bo była już 10.00.
- Jeszcze, chwilkę
- Nie, nie dzisaj jedziemy wybirać sukienke wstawaj już jest 10.00
- Co już?! - i wyskoczył z łóżka dosłownie. Ubrał się i zeszliśmy na dół. Poszliśmy do kuchni. Oni już tam byli, a Jess była ubrana w to.
- No to co jedziemy - Powiedziałam po zjedzeniu kanapki i upiłam ostatni łyk herbaty.
- No jasne - powiedziała podekstowana Jessica
Chodziliśmy po różnych sklepach z takimi ślubnymi sukienkami.
- Ale ta jest piękna. Czy moge przymierzyć - Jess
- Bardzo prosze - powidziała sprzedawczyni    
Kiedy Jessica ją przymierzyła "kopary nam opadły". Wygłądała tak pięknie.
- Tak zdecydowanie ta - powiedział Jay
-  Tak, ja też tak sądze - Jess
- My też prawda Nath?
- Jasne
- No to postanowione bierzemy tą. Teraz tylko musimy jechać po buty i duperele i po garnitur dla ciebie Jay, a później jeszcze po kreacje dla was - powiedziała Jess i wskazała na nas
- No właśnie - Jay
Kiedy byliśmy w sklepie z butami
- Biorę te - powiedziała
- Świetny wybór - odparłam
W sklepie z garniturami
- Ja bym wziął ten (ten ostatni) - Jay
- Ja też stary - Nath
- No to biorę
Wreszcie kiedy my kupowaliśmy, ale najpierw Nath
- A może ten
- Jasne - pomogłam mu wybrać
Teraz moje
- Co powiesz na ten zestaw? A Jessica co ty sądzisz?
- Wiesz jak najbardziej to kup.
- Ja też tak sądze - Jess
- No dobra to kupie, mi tak się to podoba
- Poźniej pojedziemy jeszcze, ale SAME na zakupy na przebranie - Jess
- Jasne
- Nie ma mowy same
- Jasne, że jest, postanowione
- Nath właśnie
- No ja cie
Pojechaliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i odrazu wzięliśmy się za przymierzanie. kiedy była godzina 16.00 pojechałyśmy. Razem szalałyśmy na zakupach. Było owiele lepiej niż z chłopakami. Na przebranie kupiłam sobie to, a na poprawiny to.Tym razem na przebranie nie musiałam kupować już biżuterii itp. Jessica kupiła sobie ten zestaw na poprawiny. po godzinie wróciłyśmy do domu i oczywiście znów wszystko musiałyśmy przymierzać. Nam zresztą to nie sprawiało żadnego probemu, bo to uwielbiamy. Później pooglądaliśmy film. Kiedy się skończył była 19.00.
- To może pogramy w butelkę?
- Jasne czemu nie
No i tak graliśmy w butelkę i wygłupailiśmy się. Skończyliśmy o 22.00.
- No to my już idziemy spać - powiedziałam
- My też - i poszliśmy do swoich pokoi
 
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_   
 
Napisałam ;]
Ale to nie wszystko wchodze i patrze a tu pięć komentarzy *O*
Ja cie!
Dziękuję wam za to;]
Kocham was dziewczynki ;]
Dedyk dla:
 
 
 
 


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 9: A tak pooglądajmy jakiś film...

 Trzy miesiące później   
 
 
 
 
 
 
 
Jestem dziewczyną Nathana od 2 miesięcy i 2 tygodni. Swoją drogą to się bardzo cieszę.  Ja chodzę z Nathanem, a Jess z Jay'em. Udało jej się. No tak ale ona jest pełno letnia. I ma może lepiej, ale może też gorzej. Sama nie wiem. Jay wspominał coś o tym, że chciałby jej się oświadczyć. No no no. Może to trochę szybko. Dla mnie by było, ale no cóż co ja bym zrobiła. Wiem i dobrze, że wiem że Nathanowi się nie śpieszy.
 
*
 
Obudziłam się o 8.45. No ładnie sobie pospałam. Ale przynajmniej Nathan się jeszcze nie obudził. Wyszłam z łóżka wzięłam ten zestaw i poszłam się ubrać. Poszłam na dół i zrobiłam kanapki. Dla mnie, Anastazji i Nathana. Spojrzałam na komórkę i zobaczyłam, że mam sms'a. To od cioci:
" Słuchaj może jeszcze śpisz, ale jakby co to jeśli Ani będzie chciała weźmiemy ją i będzie u nas mieszkać. Nie będzie ci przeszkadzać. Twoja ukochana ciocia Elizabeth ;*** "
Szybko jej odpisałam:
" Zapytam Ani i was powiadomie. Pa ciociu ;***"
I po 5 minutach dostałam odpowiedź:
" Dobrze tylko szybko i dziękuję ;*** " 
Kiedy woda na herbatę sie zaparzyła zrobiłam ją. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie w pasie. Wiedziałam, że to Nath. 
- Dzień dobry - powiedział i pocałował mnie w szyję
- No dzień dobry
-  Jedz, zrobiłam ci kanapki i herbatę...
- Ooo dziekuję
- Proszę
- A tak w ogóle to pięknie dziś wyglądasz, gdzieś wychodzisz?
- Nie, a żebym mogła się ładnie ubrać to musi być okazja?
- No nie - i w tym czasie przyszła  Anastazja
- Cześć - przywitała się
- Hej skrabie, wiesz ciocia Elizabeth napisała sms'a czy nie chciałabyś zamieszkać z nimi?
- Pewnie, ale ty też?
- Wiesz ja nie
- Ale ja sama?
- No... ... ja musze tutaj mieszkać z Nathanem, wiesz
- Aha, możesz napisac cioci, że chętnie do nich pojadę
- Tak wiesz ciocia powiedziała, że będziecie co tydzień na basem chodzic, ale zresztą oni mają w domu więc możesz co dziennie. 
- To super
- Cieszę sie, że chcesz jechac do cioci
- Ja też - powiedziała dumna, a ja napisałam sms'a do ciociu:
" Możecie przyjechac po Ani ^^ Chce do was przyjechać ;*"
A ona odpisała:
" Dobrze, będziemy za pięć godzinek, tak jakoś ;*"  
- To ja pójde do pokoju na komputerze pograć - powiedziała 
- Dobrze tylko umyj ząbki i się przebierz. 
- Okey
- No to jesteśmy sami
- A tak pooglądajmy jakiś film
- Ciesze się
- Ale z czego?
- Że jesteśmy razem
- Tak ja też ale dobra patrz na film głuptasku

4 godziny później
 
- Mamy gości - powiedziałam kiedy usyszałam dzwonek do drzwi.
- Hej ciociu - przywitałam się i dałam jej buziaka
- Co tam młoda panno?
- A nic takiego, o Nathan chodź tutaj. Ciociu, wujku to jest mój chłopak Nathan
- Miło mi państwa poznać - powiedział
- Nam też - powiedziała ciotka
- Tak, usiądźcie a Ani się spakuje. 
- Niech weźmie tylko najpotrzebniejsze rzeczy, bo reszte to jej kupimy 
- Tak, no to dobrze
I tak pogawędzliśmy z ciocią i wujkiem. Po godzinie pojechali z Anastazją do domu. 
- Wiesz co zaraz przyjadą Jess i Jay
- Spoko
Przyszli. Gadaliśmy i gadaliśmy. Oczywiście nie obyło się bez gry w butelkę. Jay miał zadanię pocałować Jess. Natomiast Nath miał krzyknąć na głos "Kocham Luize" i to przez okno.
- No dobra okey
- Ale, na pewno to zrobisz?
- Jasne - otworzył okno i krzyknął - KOCHAM LUIZE! - a przechdnie dziwnie się patrzeli
- O matko. Mówiłam, żebyś tego nie robił. 
- Ale nic się nie stało
- Tssa jasne
- Nie przeżywaj
- No dobra ok, wiesz Jess, może chcecie zostac na noc dzisiaj u nas?
- Ale nie chcemy robic kłopotów
- Ależ nie, zostańcie, prosze - i zrobiałam błagalne oczka, którym Jess zawsze ulegnie. Tak też zostali u nas na noc.

~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

Jest dziewiąty.
Nie wiem dlaczego to piszę skoro mam 8 obserwatorów a tylko dwóch (czasami trzech) p isze komentarze.
Pisze bo chce zrobić wam dobrze, ale po co ja to pisze jak i tak wam się to nie podoba? Teog ja nie wiem.             

Uwaga!

To mój nowy blog: http://this-is-the-only.blogspot.com/


Serdecznie zapraszam! Chceliście i mam wielką nadzieję, że będziecie czytać!

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 8: Wszystkiego najlepszego!

 Obudziałam się, podnisłam pieżynę i wyszłam. Otworzyłam szafę i coś tam wyciągłam. Pomalowałam się jeszcze i zeszłam na dół. Była tylko kartka
" Nie szukaj nas bo jesteśmy u chłopaków. Ani jest z nami, więc się nie martw. Przyjdź do nas o 20.00. Ale ładnie się ubierz. Bardzo ładnie. Chłopaki i Jess ;*** "
No nie no znów ładnie się ubrać. Jestem ciekawa o co im chodzi.  To co ja mam robić przez ten czas? No nie wiem.


W domu u chłopaków
 
 
 
 
- Wiecie chłopaki, chyba bym musiała do domu jechać po ciuszki.
- Ok - powiedzieli
- Ale tak właściwie, to macie prezenty do Lui??
- O fuck! Zapomnieliśmy.
- No własnie ja też, ale możecie jechać ze mną i zobaczycie przynajmniej jak jest u mnie w domu, a później pojedziemy na zakupy. Może być?
- Tylko byśmy musieli jechać osobnymi samochodami - powiedział Max
- To ja zabiorę Jess, a wy pojedziecie sami! - krzyknął Jay, myślałam, że zaraz tam padne, akurat on mi się podobał! Jejku ale fajnie będzie.
- No dobra ok - powiedziałam - no to jedziemy.

W samochodzie Jaya

- Wiesz co, bardzo fajne auto - Chciałam zacząć jakiś temat
- Dzięki, a wiesz robisz coś jutro??
- Niee, a co?? - Jejku zaraz zemdleje, czy on chce mnie zaprosić na randkę?
- No nie wiem, może byśmy jutro gdzieś wyskoczyli.
- Czy ty chcesz zaprosić mnie na randkę, czy nie??
- Tak! Jeśli się zgodzisz
- Jasne. Uważaj! - krzyknęłam bo zapatrzył sie na mnie i najechał by kotka, a on gwałtownie zachamował
- Przepraszam.
- Ale za co, no to gdzie
- No nie wiem może w parku?
- Jasne
- To o 15.00?
- Jasne, no jesteśmy
- Ten
- Tak
- O, ładnie się urządziłaś
- Dzięki, to rodzice są bogaci, przy okazji ja też, chodź - weszliśmy do środka
- Mamo, tato, to mój chłopak - musiałam coś powiedzieć, bo by mnie tak nie puścili, ale Jay był zaskoczony
- O witamy, jesteśmy rodzicami Jess
- Dzień dobry, jestem Jay
- Miło nam cię poznać, opowiedź nam coś o sobie
- Nie! - zaprzeczyłam - Chodź, nie mamy czasu
- Jasne
- Ale słonko, dlaczego?
- Lui ma imieniny, więc musze wziąć tylko sukienkę.    
 - Aha rozumiemy
- No to chodźmy Jay - i poszliśmy do góry, do mojego pokoju. Wzięłam  sukienkę i różne do niej pierdołki i poszliśmy na dół. Pojechaliśmy na zakupy.

Na zakupach

- Wiesz co Jay, jak chcesz możesz daćprezent razem ze mną
- Jasne, to masz tu kasę
- Dobra ale nie tak dużo, po co tyle
- No nie wiem.
Ja z Jayem (jak to ladnie brzmi) kupiliśmy jej bukiet to i to.Nathan kupił jej to. Chłopaki natomiast złożyli się i kupili jej wspólny prezent (bez dodatków).
- Ani
- Tak ciociu?
- Teraz coś do ciebie jeszcze i jedziemy do domu.
- Dobrze
Pomogłam jej wybrać laurkę i bukiecik.
- Wiesz kupimy ci jeszcze sukienke nie
- No mozie
Poszliśmy do sklepu. I wybraliśmy tą. Później pojechaliśmy do domu chłopaków. Szykowaliśmy tam wszystkie ozdoby ( serpentyny, balony i napisy pt. "Wszystkiego Najlepszego" ) Kiedy dom był uszykowany wzięliśmy się za jedzenie (picie i jakieś przekąski).
- Nareszcie gotowe! - krzyknęłam, a była wtedy akurat godzina 19.30. Poszłam przebrać się w sukienkę, a chłopacy też sie w coś ubrali. Bez przesady, że w garnitur ale w koszule i jakieś jeansy. Moim zdaniem tak właśnie na elegancko ubrany jest prawdziwy facet. Ohh przyszedł mój Jay. Ja go wielbię. A on, on mnie zaprosił na randkę OMG! No ale pięknie wyglądał w tej koszuli i tych jeansach.





               ~~~~Luiza~~~~


No dobra 19.30. Muszę sie uszykować. Założyłam to i poszłam. Gdy byłam przed ich domem była godzina 19.45.



             ~~~~Jessica~~~~

- Cicho Luiza idzie zgaście światła i się schowajcie.



           ~~~~Luiza~~~~

Na drzwiach kartka z napisem "Nie dzwoń tylko wchódź". No to weszłam. A tu co? Ciemno jak nie wiem gdzie. Aż tu nagle bym zawału dostała bo
- Wszystkiego Najlepszego z okazji imienin! - wyskoczyli i włączyli światło i krzyknęli wszyscy.
- O rety! Zapomniałam dzisiaj mam imieniny. Dziękuję wam wszystkim, kocham was
- Myślę, że ci się podoba - Powiedział Nathan i wziął mnie na ręcę i dał mi buziaczka
- Jasne, że tak, a to co to było?
- A nie wiem
- No dobra gołąbeczki nasze, kolej na prezenty - powiedziała Jess
- Jakie prezenty, przecież to już jest dla mnie wielki prezent.
- Ale to nie ma znaczenia - i podała mi do ręki prezent
- O matko, dzięki ci Jess. Marzyłam o tym. Kocham cię - i uściskałam moją przyjaciółkę - A tak w ogóle to pieknie wyglądasz
- Oj ty też
- Teraz ode mnie, prosze  - podarował mi ten prezent.
- Nathan, to najwspanialszy prezent jaki kiedy kolwiek dostałam. Pomijając Jess i wasze też
- Oj nie tylko mnie, ob to też od Jaya
- Ooooo, no to pomijając Jess i Jaya oraz was
- Teraz od nas! - krzyknęli - prosze Lui!
- Dziękuję to najpiękniejsza sukienka, którą dostałam - uściskałam każdego z nich.
- A to ode mnie, proszę
- Ohh, dziękuję kochanie - i dałam jej buziaka - To piękna laurka, a to piękny bukiecik. - i jeszcze raz przytuliłam Anastazję i dałam jej buziaka
- Dziekuję wam wszystkim - powiedziałam
- To my, ci dziękujemy, że przyszłaś - i w tym właśnie czasie, dostałam sms'a od Callana:
" Wszystkiego najlepszego z okazji imienin Lui. Myślę, że świetnie się bawisz. Pozdrawiam :) "
- Od kogo to? - zapytał Nath
- Od Callana. Przysłał mi życzenia. Sami zobaczcie
- To miło z jego strony, że pamięta o mnie - dodałam
Później bawiliśmy sie świetnie. Tańczyliśmy. Pierwszą piosenkę z Nathan'em, drugą z Jay'em, trzecią z Max'em, czwartą z Sivą, a piątą z Tomem. Reszte oczywiście z Nathanem. Ja go chyba kocham.  Nigdy bym się tego nie spodziewała. A no tak. Spełniło się marzenie Jess. Cały czas tańczyła z Jay'em. Natomiast Siva zadzwnił po Nareeshe, Tom po Kelsey, a Max po Michelle (tak na niby z nią jest). Świetnie sie bawiliśmy. Ten dzien był piękny.

~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

Mówiłam, że będzie dzisiaj ;]
Kto ma dobry kalendarz to niech sprawdzi, dzisiaj na prawdę jest Luizy!
Prosze bardzo ;]
Dedyk dla:
Dżagodaa ;]
Kika.

Tylko one mnie wspierają ;]
I tylko im dziękuję


        


piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 7: Ciasteczka!!!


Obudziłam się o 8.00 czy jakoś tak. Fajnie było wczoraj, no ale nic trzeba wstawać. Ubrałam się i zeszłam na dół. Ciekawa jestem czy chłopaki dzisiaj przyjadą. Może przyjadą przywieźć Ani. Możliwe. Ja zrobiłam sobie śniadanie, a potem pooglądałam telewizję. Wzięłam tylko szklankę soku pomarańczowego i poszłam do salonu na kanape. Trochęmyślałam o tym co się wydarzyło wczoraj, fajnie było. Ale przecież Nathan i ja, nie nic z tego. I jeszczeze swoją przyjaciółką, przecież Nathan to sławny człowiek. Dobra lepiej będzie jak pooglądam jakiś ciekawy film. Akurat lciał taki fajny. Wciągnął mnie. Trafiłam akurat na sam początek. Ciekawe naprawdę. Tylko między czasie wypiłam (łącznie z tą pierwszą) cztery szklanku soku. Dużo piję. A tak w ogóle to on leciał 120 minut. To dwie godziny, więc dość długo. Kiedy skończył się film postnowiłam, że upiekę ciasteczka. Założyłam więc na siebie fartuszek i do dzieła. Ale nawet nie zdążyłam wyciągnąć książki kucharskiej bo zadzwonił dzwonek do drzwi.
- O hej, Jess
- Hejka, ja chyba przeszkadzam, bo widzę, że fartuszek wyciągłaś.
- A nie, w ogóle nie przeszkadzasz, bo ja sam w domu siedzę, więc wchódź wchódź.
- Dobra t opomogę ci coś tam piec.
- A wiesz, tak sie składa, że robię ciasteczka
- No to fajnie, wiesz masz jakis fartuszek
- Jasne, że mam, trzymaj - i podałam jej, to o co prosiła.
- Dzięki. To co bierzemy sie do roboty.
- No raczej
Robiłyśmy ciasteczka. Nie obyło się bez rzucania się mąką. Później byłyśmy całe białe. I nie tylko my bo cały dom też. Raczej kuchnia. Ale nawet nie zdążyłyśmy zrobić ciastek a już przyjechali chłopaki. No niestety zawsze tak jest, że przyjeżdżają o troszeckę wcześniej
- Co to się stało?? - zapytał Tom z uśmiechem na twarzy.
- No co poprostu chciałyśmy zrobić ciasteczka?
- Aha, to wyjaśnia całą sytuację - powiedział Nath
- No to co, przecież nawet we filmach tak jest!
- Dobrze, dobrze my w to nie wnikamy jak jest. Ważne, że jakoś jest.
- Ojejku. Dobra to my dokończymy robić te ciasteczka, a wy sobie usiądźcie. Wiesz Jesscia ja tylko im picia naleje i zaraz tu wracam
- Jasne
- Dobra dzięki
Zaniosłam im napój. Później dołączyłam do Jess i dalej robiłysmy, chociaż teraz juztylko piekłyśmy ciastka. W końcu się upiekły. Oni w tym czasie oglądali telewizję. Zanisłam im ciasteczka.
- No może dziewczyny zaszalały, ale ciasteczka wyszły super. Pycha - powiedział Jay
- Dzięki - powiedziała Jessica.
- Spoko, mówię tak jak jest, Jess - A ona nic, tylko się uśmiechnęła
Spędziliśmy ten dzień znów u mnie. No dobra, chyba u mnie lubią robić to najbardziej.       
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_

Jednak postanowiłam nie robić przerwy i częściej dodawać rozdziały.
Następny będzie raczej jutro

Kocham was wszystkich i dedyk dla:
Karolina Czajkowska
Dżagodaa ;]
Kika.
i Yugii ^^ - za to że dołączyłaś, proszę o twoje komentarze bardzo



poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 6:... podoba ci się ta randka?...

... Gdy weszliśmy do środka Nath odsunął krzesło i kazał mi usiąść (wiecie o co mi chodzi). Usiadłam, a kelnerka podała mi kartę menu.
- Ja poproszę pieczeń - odparł do kelnerki Nathan
- To może ja też - powiedziałam
- Dobrze zaraz będzie - kelnerka
Dostaliśmy wino i pieczeń. Gdy zjedliśmy była godzina 21.00.
- Wiesz muszę na chwilkę do łazienki, zaraz wracam-
- Jasne - Nath
Wróciłam po pięciu minutach.
- Już wszystko? - spytał
- Tak a co?
- Nie nic weź torebkę i jedziemy...
- Ale gdzie
- Zobaczysz
- No dobrze
Wzięłam torebkę i wyszliśmy z pomieszczenia. Jechaliśmy 15 minut. Przyjechaliśmy nad rzekę.
- No i jesteśmy, dziękujemy- powiedział do kierowcy Nathan.
- No to chodźmy- odparłam i wyszliśmy z samochodu.
- Wiesz, Luiza?
- Tak?
- Podoba ci się ta randka?
- To to jest jakaś randka?
- No chyba, wiesz nie odważyłem cię zaprosic na nią musiałem tak.

- No dobra ok, jak narazie jest fajnie.
- Aha, dzięki starałem się.  
- Rano to ja tylko z tym żartowałam, przecież takie coś miało mnie urazić?
- No nie wiem
Popatrzeliśmy na te widoki. Wyjełam z torebki lustrzanke i zrobiłam kilka zdjęć.

- To może pojedziemy do domu, będzie lepiej i tak Anastazja jest u chłopaków, a my będziemy mieć trochę czasu "dla siebie".
- O, tak będzie najlepiej.
Pojechaliśmy do domu. Gdy wróciliśmy odkluczyłam drzwi i weszliśmy do środka. Usiadlismy na kanapie w salonie i oglądaliśmy telewizję.
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

Dzisiaj taki krótki, ale...
Piszcie komentarze i tutaj i trochę niżej. Ja muszę to wiedzieć. Mam pretensję dlaczego pod 5 rozdziałem był tylko jeden kometarz?!
Na dedyk zasługuje tylko Dżagodaa ;]

Uwaga!

Posłuchajcie. Chciałabym was o coś spytać. Odpowiedzi piszcie w komentarzach. A pytanie brzmi:

Czy mam założyć nowy blog?



Jak już mówiłam odpowiedzi piszcie w komentarzach ;)

piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 5: ...przygotuj sobie coś ładnego...

Tym razem wstałam juz chyba aktualnie. Wzięłam do ręki komórkę i ujrzałam godzinę, którą? 11.45. Szok. Muszę wstawać. Założyłam ten zestaw. Poszłam do łazienki i tak się pomalowałam. Zeszłam na dół i zobaczyłam tam chłopaków bawiących się z Anastazją.
- Ooooo, nasza śpiąca królewna się obudziła - Nathan
- Haha, bardzo śmieszne. To mnie wkurzyło Nathan.
- No, ale co ja zrobiłem... - I w tym czasie wziął mnie na ręcę!? WTF?! (wiecie o co mi chodzi, że na ręce ;])
- I co, już mi wybaczyłaś?
- Niby tylko przez to, że wziąłeś mnie na ręce i to wszystko?
- No jasne.
- No nie wiem, jasne że t owystarcza, to mi w ogóle nie przeszkodziło.
- Poczekaj tu ja muszę coś załatwić



                                                       ~~~~Ńathan~~~~

Powiedziałem jej żeby zaczekała na dole, a ja sam pobiegłem po schodach do góry. Gdy byłem już w pokoju wziąłem swoją komórkę i napisałem do Sivy (który był na dole) żeby któryś do mnie przyszedł. Odpisał mi, że zaraz przyjdzie Tom.
- Tom słuchaj, jak zadowolić Lui?
- Ale o co ci chodzi?
- Co mam zrobić żeby mi wybaczyła?
- Ale jej to nie uraziło w ogóle i ci wybaczyła.
- No ale co mam zrobić!!!
- Wiesz ja na twiom miejscu wziąłbym ją na randkę czy coś w tym stylu jak już musisz
- Właśnie, o tym nie pomyślałem, dzięki stary jesteś wielki. Możesz już iść.
Randka, to jest to. Musze powiedzieć jej tylko żeby jakoś ładnie się ubrała.




                                                    ~~~~Luiza~~~~


Nie wiem po co oni tam szli ale to ich sprawa. My bawilismy się z Anastazją.
- Lui, przygotuj sobie coś ładnego w stylu sukienki czy coś tam, i bądź gotowa na 20.00. Nie martw się o Ani, chłopaki ją wezmą tak jakoś o 15.00. Teraz jadę do domu ale przyjadę po ciebie o 19.30. Pa
- Ale, czekaj o co ci chodzi?
- Nie ważne zrób to co ci kazałem i pa
- No dobra pa.
Tak mnie ciekawiło to co on chce zrobić. Była 14.45.Zadzwoniłam do Jessicy.
- Hej, Jess. Jesteś zajęta?
- Nie a co?
- To dobrze, możesz gdzieś ze mną wyjść?
- Jasne, a gdzie?
- Nie wiem, może park?
- Jasne.
- To może tak o 15.15 na dwie godzinki?
- No pewnie.
- No to pa;***
- Pa , kochana ;***
Udało mi się wyrwać Jess. Tak jak mówił Nathan chłopaki wzięli Anastzję i pojechali. Znowu punktualnie o 15.00. Co jest. Dałam jej tylko sukienke, żeby się przebrała i półbuty. Zaś ja sama uszykowałam się na spotkanie z Jess. Założyłam ten komplet, a do torebki włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy. Czyli komórkę, MP3 z słuchawkami i lustrzanke (gdyby się przydała, zawsze może, bo zapomniałam dodać w bohaterach, że uwielbia robic zdjęcia). Wzięłam klucz, który leżał na szafce obok drzwi. Otworzyłam i zakluczyłam drzwi. Założyłam na uszy słuchawki i włączyłam muzykę. Szłam ulicami Londynu, słuchając muzyki i kierując się do parku. Gdy doszłam na miejsce ujrzałam piękne "cuda natury" odrazu  wyjęłam z torebki moje cacko i popstrykałam trochę zdjęć. Kiedy szłam tak przez park robiąc zdjęcia na ławce ujrzałam Jessicę. Odrazy dosiadłam się do niej.
- Hej
- Hej- odpowiedziała
- Wiesz muszę ci coś powiedzieć
- Wal śmiało.
- Słuchaj Nathan coś szykuje...
- Ale to wy ten tego no chodzicie ze sobą?!- zapytała z niedowierzeniem
- Yyyyy nie skąd ci taki pomysł w głowie przyszedł.
- No nie wiem, no to co szykuję?
- No nie wiem, ale kazał mi się jakoś ładnie ubrać, że mam uszykować sobie coś w stylu sukienki, a on przyjedzie do mnie około 19.30 no i dalej nic nie wiem
- Aha, no jasne
- Ale co?
- Kobieto on chce zaprosić cię na randkę, to znaczy idziesz z nim dzisiaj na randkę
- Wow, na serio?
- No jasne, że tak to wszystko wyjaśnia, ale to tak bez powodu?
- Wiesz chyba jest jeden powód, ale mówiłam mu, że w ogóle sie nie uraziłam.
- Jaki?
- Taki, że dzisaj rano gdy zeszłam powiedział coś w stylu: "Oooo, nasza śpiąca królewna się obudziła" i wtedy mnie to trochę uraziło, ale oczywiście udawałam a on mnie wziął na ręcę to ja pomyślałam sobie WTF? No dobra i takie tam.
- Aha no to rozumiem
- Wiesz dzięki, że mogłam na tobie polegać i przyszłaś tutaj po to, żebym ja ci przynudzała...
- Coś ty, przecież wiesz że ja lubię długo gadać i na wszystkie tematy. Tak w ogóle to uwielbiam gadać z tobą...
- Dzięki, kochana jesteś- i w tym czasie przytuliłam ją
- Ty też
Posiedziałyśmy i pogadałyśmy sobie tak jeszcze godzinę
- Muszę zobaczyć, która godzina, ,wiesz nie chcę się spóźnić "na randkę z Nathanem"- i spojrzałam na telefon- O kurcze to już 18.00, wiesz Jess fajnie było, ale ja musze spadać pa, kochana
- Pa Lui, baw się dobrze
Poszłam do domu. Robiłam to samo w wtedy tylko w drugą stronę (wiecie o co chodzi). Gdy weszłam do domu, połozyłam klucze na szafce, spojrzałam na wyświetlacz a to już 18.15, kurcze muszę się szykować. Poszłam na górę wzięłam przysznic, nie za długi. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki, poszłam wiecie gdzie do pokoju. Wzięłam tą sukienkę i resztę dupereli. Gdy byłam już uszykowana, godzina 19.25, zaraz będzie. Poczekałam pięć minut i przyjechał. Był ubrany w garnitur---------------------
                                            |---->
              


- To dla ciebie- i dał mi pięknie pachnący bukiet pięknych, czerwonych róź, a ja nie chciałam tego przyjąć, ale mi sie nie udało. Chciałam włożyć je do wazonu, ale Nath kazał mi wziąć je ze sobą. No dobra. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do taksówki, którą zamówił i przyjechał Nathan. Dość długo jechaliśmy, aż w końcu dojechaliśmy do restauracji. W środku taka....


~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
C.D.N.
poczekacie sobie...
macie 5
Dedyk dla:
Kika. - Dzięki za moją prośbę, a i super opowiadanie. Dzięki także za komy, dzięki którym mam wene i mogę coś napisać ;***
Dżagodaa ;] - Dzięki za komentarze, które mnie wspierają, a imprezka z Alexe'm raczej jeszcze będzie ;]

Dzięki wam. Kocham was!!!!!!!!!!! ;***

A poprosiłabym, o to żebyście weszli na tego tu bloga---> http://the-wanted-love-forever.blogspot.com/  i pisajać komcie!!! Szybko!!!



wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 4: Sen...

Obudziłam sie z uśmiechem na twarzy. A to dlatego, że mój sen, on był piękny, tylko nie wiem czy to dokońca ta osoba która powinna tam być ze mną. Może tak. Ale nie wiem, jest ładny nie powiem, ale, ale. W końcu zawsze podobał mi się jakiś inny z the wanted.

                                                                      ***

                                                            Sen, ahhhhhhh...




Obudziłam się, dzięki całusowi. Gdy otworzyłam oczy ujrzałam Nathana. Co!? Czy to właśnie on dał mi buziaka?! Nie wierzyłam w to, ale po pięciu sekundach oprzytomniałam, gdy powiedział:
- Co, nie podobało się?- powiedział ze smutkiem i miał już wychodzić kiedy właśnie wstawał
- Nie, ależ skąd to było piękne, ale...
- Co? A tak ty nie przepadasz za mną...
- Nie to właśnie nie chodzi o to. Przystojny to ty jesteś, ale nie spodziewałam się tego. I co ty gadasz, że cię nie lubię. Chyba głupi jesteś, to ja zawsze miałam takie wrażenie jakbyś mnie nie lubił.
- No to się myliłaś, to może ja już pójdę...
- Nie proszę cię zostań





                                                                    ***





Później niestety się obudziłam, ale i tak to było cudne. Postanowiłam się ubrać. Wygrzebałam z szafy ciuchy. Zrobiłam makijaż (mniej więcej taki). Popatrzyłam na zegarek, a to już po jedenastej. O kurcze chłopcy mają przyjechać o 12.00 z Ani (ponieważ wczoraj ją wzięli na takie jakby wakacje). Zrobiłam obiad. Gdy wszystko już zrobiłam wybiła akurat 12.00. A chłopcy właśnie weszli do domu. Jacy oni punktualni.
- Hej. - przywitałam się z moimi ulubionymi szajbuskami.
- Cześć Lui!!!!!!! - Wykrzyknęli i przybiegli się ze mną przywitać.
Usiedli na kanapie.
- Chodźcie właśnie zrobiłam obiad.
- Uuuuuu, właśnie jesteśmy strasznie głodni. - powiedział zadowolony Tom.
Gdy zjedliśmy obiad Anastazja wzięła ze sobą Sivę, Jay'a Max'a, Toma i Nathana. Ja postanowiłam iść z nimi, bo co miałam robić. Bawiliśmy się razem. Później poszliśmy na spacer. W spacerze poszliśmy wszyscy na plac zabaw do Anastazja chciała. No niestety takie życie z maluchami. My sobie usiedliśmy na ławeczce, nie wszyscy bo Nathan, Tom i Max poszli się z nią bawić. Ja posiedziałam sobie z Sivą i Jayem na ławce. Pogadaliśmy sobie trochę i tak dalej. Kiedy byliśmy w domu, chłopcy zostali u mnie na noc a robią to dość często co mi w ogóle nie przeszkadza.  



                                                                          ***


Obudziłam się jakoswcześnie. Wzięłam do ręki moją komórkę bo chciałam zobaczyć która godzina. Była 6.00. Pstanowiłam iść jeszcze spać.

~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

Pisany z przerwami ale chyba jest dobrze

Przpraszam, że mnie nie było, ale byłam nad morzem...
Ohh było super. To mój pierwszy raz w życiu i najlepszy. Super. Wiem, że dodałam rozdziały, ale ja miałam laptopa i napisałam coś tam ;]
A teraz jestem ;]
Byłam już później, właściwie od piątku jestem w domu.
I będę pisać wam dalsze rozdziały ;]

Kocham was moje miśki ;***************************


piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 3: To, że niestety muszę wyjechać.

Gdy wstałam rano nic nie szłyszałam, tak jakby chłopcy jeszcze spali i Ani (Tak, tak chłopcy zostali  u mnie na noc). "Wyskoczyłam" z łożka. Założyłam na siebie żółtą bokserkę, krótkie szorty i różowe szpilki. Poszłam do łazienki zrobić sobie makijaż, a przy okazji się trochę ogarnąć. Włosy spięłam w niedbałego koka. Wyszłam z pokoju i poszłam zobaczyć czy na pewno nikt się nieobudził. Ale jednak się myliłam, że kogos tam spotkam. Wszyscy spali w najlepsze. Najpierw zrobiłam sobie tosty na śniadanie. Później poszłam włączyć telewizję. Popstrykałam kanały i nie było nic ciekawego. Minęła godzina, od czasu kiedy wstałam, a oni nie wstali i chyba narazie niemieli zamiaru wstać. Postanowiłam, że napisze karteczke, w razie gdyby ktoś się obudził i pójdę na zakupy. Jak myślałam tak zrobiam. Na zakupach, że tak powiem zaszalałam. Kupiłam sobie kilka par szpilek\ trampek, szortów, bokserek\ T-shirtów i coś mnie natknęło na full-capy. Nie wiem co mnie napadło, żeby kupić ich aż 10. Gdy przyszłam do domu NIEKTÓRZY z nich byli już na nogach.
-Hej- powiedział Max.
- Hej, ty i Jay na nogach, a reszta?
- Spoko, niech śpią- Jay
- Taaa, jasne. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Pooglądaliśmy telewizję. Wyobraźcie sobie, że właśnie zaczynał się film "Jestem numerem cztery" i właśnie wstał Callan. Oglądanie tego filmu z nim, to normalnie takie uczucie jakbyś widziała go na żywo lub w nim była. W końcu to bohater tego filmu. Razem się wygłpialiśmy przy tym filmie. Okazało się, że chłopaki też go oglądali. Callan robił to co robił w filmie za Sama. Było super. Gdy film się skończył obudziła się reszta śpiochów.
- Co tu tak głośno, spać nie idzie.- Nathan.
- Właśnie leciało "Jestem numerem cztery".
- Nie no, ten fajny film?!- Tom
- No
Zrobiłam chłopakom i Ani śniadanie.
- Dzięki za wszystko Lui, ale my musimy już spadać.- powiedział z przykrością Siva.
- Na pewno, szkoda- powiedziałam
- Niestety Seev ma rację - Max - Musimy jechać do studia.
- Może Anastazja chce jechać z nami?- Tom
- Taaak!!!- krzyknęła
- No to chodź, jedziemy- Jay i pojechali
Nathan zachował się jakoś dziwnie. Tak jakby nie chciał jechać, ale pojechał.
- To co robimy?- Callan
- Nie wiem, na co masz ochotę?
- Ty wybierz, wiesz zabawmy się, ponieważ już mnie nie zobaczysz, tylko w filmie.
- Co!?
- To, że niestety muszę wyjechać. 
- Ale...
- Wiem to wielka szkoda, ale i tak możemy być tylko przyjaciółmi.
- Okey, ale ten wyjazd.
- Tak wiem, niestety nieprzyjadę, bo jadę do domu, do Australii.Chciałem ci powiedziec wcześniej, ale jakoś tak wyszło.
- To może rzeczywiście zaszalejmy.
- No...
- Wiesz zrobię imprezę, będzie Jess, chłopaki i twoi znajomi, ale bez alkoholu, bo Ani.
- Okey, uważam że to świetny pomysł, moge zadzwonić po Alexa Pettyfera (główny bohater "Jestem numerem cztery")
- I ty się jeszcze pytasz?!
- No...
- Okey, dzwoń a ja po mioch.
Tak więc zadzowniłam po Jessicę i chłopaków. Impreza się udała, szkoda tylko, że Callan musiał już jechać. Bawiliśmy się do 1.00. Wiem, że to niebył sylwester, ale o 24.00 były fajerwerki. Super było. To była najlepsza impreza na świecie.

***

Następnego dnia wstałam o 6.00 i zobaczyłam, że Callan się pakuje. Pożegnałam się z nim. Wyjechał o 7.00.  Ze smutkiem poszłam spać.
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

Jest trzeci
Udało wam sie trzy komcie były, a nawet cztery

Dziękuję z całego serca: Kika.
za to że napisałaś komcia.

KOCHAM WAS ;*** BUŹKI

trzy komentarze= nowy rozdział




 

niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział 2: Cudowny dzień.

Obudził mnie sms, który właśnie do mnie przyszedł. Był on od Callana:
- Hej, śpisz jeszcze, jak przeczytasz to wyślij odpowiedź. Chciałabyś gdzieś dzisiaj wyjść?
- Nie, nie śpie. Wiesz bardzo chętnie.
- Ohhh, dziękuję.
- Mam rozumieć, że się zgadzasz?
- Jasne, to gdzie dzisiaj?
- Może kino?
- O kurcze!!!
- Co się stało?
- Wiesz, dzisiaj niestety nie mogę :((( ;(((
- Dlaczego?
- Dlatego że, Jessica nie może przypilnować Anastazji ;(((
- Ale nie ma problemu, przyjdź z Anastazją :))) Mówię ci będziemy się świetnie bawić
- Ale, na pewno ?
- Jasne
- Ok, wiesz muszę kończyc pa
- Pa
Gdy odłożyłam komórkę na stolik, przypomniał mi się wczorajszy wieczór, był piękny. Moje marzenie się spełniło. Spotkałam i to jak spotkałam Callana. Postanowiłam się ubrać, więc z szafy wygrzebałam pomarańczowy t-shirt, spodenki z flagą USA i zielone szpilki. Poszłam do łazienki zrobić sobie makijaż. Gdy wyszłam z łazienki, pod dzrzwami stała już Ani.

- Uszykujesz mi rzecy?

- Jasne, co dzisiaj byś chciała? Może spodenki i bluzeczkę?

- Tak!!!

Wygrzebałam jej z szafy spodenki (oczywiście w jej rozmarze), różową bluzeczkę
fioletowe sandałki (także w jej rozmiarze).Gdy Ani się ubrała, zrobiłam jej śniadanie. Po śniadaniu włączyłyśmy sobie telewizor i troszkę popatrzałyśmy. Póżniej pobawiłam się z Ani. Czas nam minął i była godzina 14.15. Włożyłam do torebki telefon i jeszcze kilka potrzebnych rzeczy. Wsadziłam też jakieś zabawki dla Ani jak by jej się nudziło. Wzięłam torebke i klucze. Ani na ręcę i zakluczyłam dom. Gdy doszłyśmy do kina była 14.30. Weszłyśmy do środka i zobaczyłysmy Callana. Ani jeszcze go nie widziała, ale odrazu pobiegła się z nim przywitać. Gdy usiadłam na fotelu dostałam sms'a od Sivy:

- Hej, jesteście w domu?
- Nie, a co?
- No bo stoimy przed waszym domem...
- Aha, sorki ale ja jestem teraz z moim nowym kolegą w kinie z Ani.
- Aaaa...
- Wiesz... - i w tym czasie zapytałam się Callana czy mogą przyjść. Zgodził się, więc dokończyłam sms do Sivy. -... weź ze sobą wszystkich i przyjdźcie do kina, pa ;***

- Ok, pa ;]


- Callan przyjdą tu moi najlepsi przyjaciele, między innymi chłopcy z The WANTED.

- Super, wiesz szłyszałem ich piosenki, dla mnie to wiesz, cool. - i puścił do mnie oczko.

- Dzięki.

- Przyjdą wujki?

- Tak.

- Ale wszyscy, wujek Max, wujek Jay, wujek Nathan, wujek Tom i wujek Siva?

- Tak, tak.

- Huraaaaa!

- Dobrze, Ani ale ciszej

- Dobrze.

Nagle przyszli chłopaki.

- Hej Lui. - Max

- Cześć chłopaki.

- Wujki!

- No, siemanko moja królewno - Siva

- Hahahaha - Śmiała się Anastazja, dlatego że Siva ją cał czas gilgotał. - Dobrze, hahaha wujku przestań haha

- Dobrze, dobrze.

I wszyscy usiedli. Film się zaczął, to jest bajka pt. "Madagaskar 3". Gdy film się skończył, poszliśmy do "cafe", który był w tym samym budynku co kino. Dla Anastazji zamówiłam lody malinowe. Nam jakieś chyba koktajle. Były pyszne, z tego co mi mówiła Ani lody też. Jak zjedliśmy i wypiliśy poszliśmy jeszcze na basen, ale przed tym po storje kąpielowe. Na basenie popływaliśmy sobie. Było super dla mnie, a to dlatego że uwielbiam pływać. Po udanym dniu poszliśmy wszyscy do mojego domu. Ani usnęła mi na kolanach podczas oglądania filmu. poszłam położyć ją do łóżka, zaś sama poszłam do chłopaków. Wieczór, a ogólnie dzień spędziliśmy cudownie, a chłopaki zapoznali się z Callanem.
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

Jest rozdział drugi.
Następny rozdział będzie dopiero wtedy gdy bedą trzy komentarze.
CZYTASZ+KOMENTUJESZ= NOWY ROZDZIAŁ

czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział 1: Na serio mówisz?

Założyłam na siebie niebieskie rurki, biały t-shirtzielone sandały, a na szyi zawiesiłam białe słuchawki. Poszłam do łazienki, zrobić poranną toaletę i makijaż. Poszłam po Anastazję, aby zrobić jej śniadanie. Zrobiłam jej kanapki. Po śniadaniu, założyłam jej sukienkę. Poszłyśmy na spacer, na plac zabaw.
- Ja idę do dzieci.- powiedziała Anastazja
- Dobrze, idź ja tutaj usiądę i będę na ciebie patrzeć- Luiza i usiadła na brązowej, drewnianej ławce, którą wcześniej wskazała.
Godzinę później dostałam sms'a od Jessicy:
- Hej, gdzie jesteście, jak będziecie w domu to przyjdzcie, właśnie przyjechałam do domu.
A ja jej odpisałam:
- Ok, wiesz my jesteśmy na placu zabaw, jeśli chcesz to przyjdź pochodzimy po galerii itp.
- Dobra, niedługo bedę, pa ;***
- Pa ;*** buziaki :***


- Ani, chodź na chwileczkę - zawołała
- Dobrze - i przybiegła- Co chciałaś?
- Słuchaj możesz się bawić tylko za chwilkę przyjdzie ciocia Jess i pójdziemy na zakupy
- Dobrze, to ja idę się pobawić jeszcze

- Hej, Jess.- i Lui uściskała Jessicę.
- Hej, kochana już wróciłam to co zakupy?
- Jasne, Anastazja chodź idziemy.
- Dobrze, już idę.
Poszły do galerii, a potem pochodziły po mieście.
- Kupimy sobie loda?
- Dobrze chodź pójdziemy, na jakiego masz ochotę???
- Może świdelek, cekoladowo-śmietankowy?
- Dobrze.
Poszłyśmy kupić sobie loda, a wyglądał on tak (ten w środku). Jess z Anastazją poszły kupić lody, a ja zostałam.
- Przepraszam najmocniej- powiedział, któryś z przechodni, wtedy kiedy przez przypadek mnie lekko popchnął, kiedy się odwróciłam i chciałam powiedzieć "nie ma za co" to ujrzałam CALLANA MCAULIFFE!!!
- O kurde, to ty, Callan McAuliffe, mogę poprosić o autograf?- Luiza
- Jasne, a co powiesz na spotkanie?- Callan
- Na serio mówisz?
- Jasne, muszę ci to jakoś wynagrodzić, to co?
- No pewnie, uwielbiam cię a zwłaszcza w filmie "Jestam numerem cztery"
- Dzięki, no to może w milkshayke city?
- Ok, to na 15.00?
- No
- Już nie mogę się doczekać, pa.
- Pa.
Po chwili dziewczyny wyszły i podały mi do ręki loda.
- Jess, słuchaj przed chwilą spotkałam Callana McAliffe, roumiesz to?
- Co? Na serio?
- No jasne
- O ja dlaczego mnie tu nie było?
- Bo poszłaś kupić loda- i obydwie zaczęły się śmiać.- Wiesz co- przerwała śmianie się Lui- Przypilnujesz Ani jak pójde na spotkanie z Callan'em?
- Co, to ty z nim pójdziesz?
- No
- O ja, ty to masz szczęście
- Może, to co?
- Jasne, uwielbiam się z nią bawic, prawda moja mała księżniczko?
- Tak- Ani
- To jesteśmy umówione?
- No pewnie
Poszłyśmy do domu, jak posiedzieliśmy zrobiła się godzina 13.30.  więc zaczęłam się szykować. Wygrzebałam z szafy krótkie szorty, białą bluzkę na ramiączkach i położyłam na łóżku. Nalałam do wanny cieplutkiej wody. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Moja kapiel trwała pół godzinki. Gdy wyszłam owinęłam się ręcznikiem i poszłam do pokoju. Ubrałam na siebie to co uszykowałam. Poszłam do łazienki i zrobiłam sobie makijaż. Założyłam na nogi szpilki. Gdy byłam już uszykowana była 14.15. Zeszłam na dół i pożegnałam się z dziewczynami, a Anastazji dałam buziaka. Miałam troche czasu więc pochodziłam sobie trochę po ulicach Londynu. W końcu stałam przed budynkiem milkshayke city. Było za dziesięć trzecia, więć już weszłam do budynku. Gy szłam usiąść obok stolika zobaczyłam Callana. Poszłam, więc do niego i usiadłam.
- Hej, dziewczyno której nie znam imienia.
- Hej, mam na imię Luiza.
- Piękne imię, poczekaj tutaj, a ja pójde zamówić shayke. Jakiego chcesz.
- Dla mnie może być czekoadowy
- Ok, wiesz ja też uwielbiaam czekoladowe.
- Tak,  no to super.
Pogadaliśmy sobie trochę, dałam mu swój nr. komórki, a on mi dał swój. Umówiliśmy się na jutro, ale tym razem do parku, najbliższego.
- Wiesz bardzo miło jest z tobą, ale muszę już iść, w domu mam młodszą siostrę i muszę jej pilnować.
- Aha, rodzice wyjechali?
- Yyyyyy, nie ważne.
- Proszę powiedz mi to- A Luizie zaczęły spływać łzy.- Czy coś się stało, Lui? Czy ja cię uraziłem?
- Nie nic nie zrobileś, moi rodzice nie żyją zginęli w wypadku samochodowym dwa lata temu. I teraz ja muszę opiekować się Anastazją.- powiedziała zapłakana Lui.
- Tak mi przykro, ja ne chciałem....
- Ale ty nicnie zrobiłeś, to nie twoha wina, że rodzice nie żyją.
- No, ale moge coś dla ciebie zrobić?
- Wiesz jeśli chcesz, no to możesz odprowadzić mnie do domu.
- Jasn, że chce.
I tak Callan odprowadził Lui do domu.
- Wiesz muszę już iść, pa.- Lui
- Dobrze, czekam na ciebie jutro, pa-
- Pa, czekam.
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

Prosze rozdział 1, macie.
Dedyk dla czytających ;***
Kocham was.

Polecam:
http://wartowierzywtocosikochaboniemoliwenie.blogspot.com/2012/07/rozdzia-13.html

http://dzagodaa-thewanted.blogspot.com/

Wchodzić mi  na te blogi ;***