niedziela, 30 września 2012

Rozdział 15: ...ty mnie poprostu nie chcesz!...

5 miesięcy później
 
 
 
 
 
 

Siva i Nareesha są już małżeństwem. Na ślubie było wspaniale. Tylko do jasnej ciasnej to nie było jedno wesele. A ile? No oczywiście trzy. Więc już chyba wiecie kogo. Max'a i Michelle, Toma i Kelsey, I oczywiście to co miało być Sivy i Nareeshy. Jak jeden się zaczął żenić (mówię o Jay'u) to teraz wszyscy, Nathan też nie mógł trochę poczekać z tymi oświadczynami, ale dobrze chociaż, że to nie ślub. Jadąc dalej no to Jess i Jay już z nami nie mieszkają. Mają swój domek.




- Hej - zawołałam do Nathana wchodząc do kuchni
- Witaj, śliczna
- Może wybierzemy się dziś na festyn?
- Pewnie, co sobie życzysz
- Tylko nie posikaj sie w majtki, jak coś zobaczysz
- Bardzo śmieszne
- A może napisze sms'a Jess, żeby też poszli?
- A nie lepiej by było gdybyśmy poszli tam sami?
- Ale, ja nie wiem co ty chcesz tam robić, oprócz dobrej zabawy z kumplami
- A ja chcę się dobrze bawić z tobą
- Dzięki, to znaczy, że się zgadzasz. To już po nich dzwonie
- Nie... ...kobieto czy ty taka będziesz zawsze?
- Jesli ci to przeszkadza, to jeszcze nie jesteśmy małżeństwem...
- Czy ty ze mną zrywasz?
- Niee
- Na pewno, bo czuje się a nie wiem jak się czuje, ty mnie poprostu nie chcesz! - rzucił mi prosto w twarz
- Co ty wygadujesz?
- Co ja wygaduje, co ja wygaduję? Chyba co Ty wygadujesz
- O co ci chodzi? - bałam się, ponieważ stał się bardzo agresywny 
- Nie chcesz mnie, wiem o tym. Idę do swojego domu. Po co mam być nie chciany
- Nathan co ci jest? - nie zdążyłam nawet powiedzieć, bo ten już wyszedł i trzasnął drzwiami. Płakałam. Poprostu ryczałam, nie wiem co mu się stało. Szybko wybrałam numer do Jessicy i zadzwoniłam
- Hhej, czy jeesteś w doomu - wyjąkałam przez płacz
- Lui, co się stało? Gdzie Nath?
- Nic, nic się nie stało. A on, on nie ma go i zapewne już nie wróci
- Luiza, gdzie on jest? Powiedz mi przecież
- On właśnie wyszedł, ale przed tym zaczął się na mnie wydzierać
- O boże, pokłóciliście się?
- Nie, chyba nie, zresztą sama nie wiem, a w góle to już nie istotne, on i tak nie wróci
- Zaufaj mi, on wróci, przecież on cię kocha
- Raczej nie, bo powiedział, że niby ja go nie chce
- Może chciałabyś sie przejść na dzisiajeszy festyn, wieczorem?
- Nie, po co mam tam iść? Po co, przecież sama nie pojade na nawiedzonym sianie.
- Czy to czasem nie chodziło o ten festyn?
- Kobieto, jak ty to robisz. No bo ja powiedziałam że jeszcze zadzwonie do was i do dziewczyn, a on powiedział że chce sam ze mną iść. Ale to jest moja wina, że on sobie poszedł. Bo on spytał: Kobieto czy ty taka będziesz zawsze?. A ja powiedziałam: Jeśli ci to przeszkadza, to jeszcze nie jesteśmy małżeństwem.... I niestety dlatego to jest moja wina.
- Aha, czyli tak to było...
- Nooo
- Nie martw się, zaraz tam bedę
- Dzięki, zawsze moge na tobie polegać
- Jasne, że tak, to do zobaczenia
- Paaa
Chociaż ona, chociaż na niej mogę polegać. Po 20 minutach była już u mnie w domu.
- Hejcia, żyjesz jeszcze? - zapytała
- Jakoś...
Pogadaliśmy sobie tak z półtorej godziny.
- Włącz może telewizor
- Ok - włączyłam, a tam co poprostu myślałam, ze zaraz umre, była tak przerażona, zaczęłam beczeć, trząsłam się cała. Co mówili w wiadomościach o gwiazdach? Nathan Sykes z zespołu The Wanted, został przewieziony do szpitala z powodu próby samobójczej. Po przecinał sobie żyły, mamy także wiadomości lub plotki, że podobno zerwał  ze swoją narzeczoną, czy to spowodowało ten wypadek? Tego nie wiemy, więcej faktów na temat tego nastolatka dowiemy się już za chwilę kiedy dojedziemy do szpitala. Dziękujemy państwu za uwagę i zobaczmy sie po krótkiej przerwie.
- Jezu Luiza, wsiadamy do auta i jedziemy do tego szpitala. - powiedziała Jess
- Jaaa, ja nie dam rady, to wszystko przeze mnie, gdyby nie ja do tego  by nie doszło. Cały czas bylibyśmy przyjaciółmi, prawdopodonie cały czas szukałabym chłopaka, tego właściwego. Może Nathan nim nie był. Chociaż to bardzo dziwne, byłam z nim bardzo szczęśliwa.
- Co ty gadasz, ty jesteś z nim bardzo szczęśliwa - i wzięła mnie za "szmaty" i poszłyśmy do auta. Dziesięć minut później byłyśmy dopiero w szpitalu. Wbiegłam do środka.
- Przepraszam gdzie jest Nathan Sykes? - zapytałam lekarza
- Proszę stąd wyjść, nie dajemy żadnych wiadomości.
- Ale ja jestem jego narzeczoną, chyba że juz nie... - powiedziałam ze smutną miną
- Ojjj przepraszam panią serdecznie, sala numer 125. Myślałem, że jest pani paparatzi lub kimś, serdecznie przpraszam
- Nie ma za co i dziekuję panu, chodź Jess
- A pani kim jest?
- Jego przyjaciółką
- Proszę wejść - powiedział
- Jest, jest sala nr 125 - poweidziałam uradowana do Jessicy
- No to dobrze nie mam już siły iść po tych schodach...
- Twój pech ja jechałam widą...
- To tutaj jest winda? I teraz się tego dowiaduję...
- Nie ma czasu, chodź - zapukałam i weszłam
- Hej, przepraszam cię za wszystko, za to że na ciebie nakrzyczełem, za to że cie zostawiłem samą i za to, i za ten szpital. Wiem, że mi nie wybaczysz...
- No tak, to co zrobiłeś, było okropne, niewybaczalne
- Tak wiem i wiem także że mogę sobie już tylko o tobie pomarzyć
- Było niewybaczalne, a jednak ja ci wybaczam. Przeciez ja cię tak kocham.
- Naprawdę, o boże dzięki ci, bardzo ci dziękuje - przytuliłam go z całych swoich sił
- Wiesz bałam się, kiedy w telewizji powiedziano, że ze mną zerwałeś...
- Na prawdę? Ale, ja tego bym chyba nie zrobił, a jeśli bym zrobił, to na pewno bym tego żałował do końca życia...
- Kocham cie
- Ja ciebie też
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Koniec tego badziewia, dobra nie będe nic mówić bo znowu bedzie ochrzan
Zaskoczyłam was?
To się cieszę...
Dedola daję tylko uczciwym osobom, które o mnie pamiętają:
Dżagodaa ;]
edussss
RaspBerry Muffin
Nadia Vampir

Kocham!
Kocham!!
I jeszcze raz kocham!!!
Dodajemy słówko: was!
Was!!
I jeszcze raz Was!!!






poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 14: Wyjdziesz za mnie... część druga - ostatnia :D

- Yyyy słuchaj, wyjdziesz za mnie - i "otworzyłem pierścionek"
Ona nic nie powiedziałam , ale do oczu zaczęły napływać jej łzy
- Lui, co się stało - spytałem przerażony, a ona nic a nic nie powiedziała, ona tylko pobiegła na górę, sądzę , że do swojego pokoju, yyy poprawka do naszego pokoju, zresztą gdzie by mogła iść, zrobiło mi się głupio, ale bez zastanawiania pobiegłem za nią. - Moge wejść? - zapytałem przez drzwi
- Jasne wchodź - odparła przez płacz
Wszedłem do środka i zobaczyłem jak moja niestety narazie dziewczyna, siedzi sobie poprostu na parapecie i spogląda w okno (xDD).
- Co ci się stało? Czy ja coś zrobiłem źle?
- Nie, nie ty zrobiłeś wszystko dobrze, to ja spieprzyłam całą sprawę. Wiesz, kiedy o to zapytałeś, odrazy przypomnieli mi się moi rodzice.
- Przepraszam - podeszłem do niej
- Lui, wyjdziesz za mnie?
- Tak, oczywiście, że tak.
Zeszliśmy i oznajmiłem
- Przedstawiam wam moją narzeczoną, przyszłą pannę Sykes
- Łuhu, brawo - Tom i zaczęli bić te brawa
- Dziękujemy, dziękujemy
- No to co dziś robimy, państwo Sykesowie?
- Nie mamy pojęcia
- Aha, a może może czekaj, a może - zamyślał się Tom
- A może poprostu będziemy się świetnie bawić tutaj - oznajmił Jay
- Jasne, to wspaniały pomysł!
- A może pobawimy się w Mast be the music?
- No przecież ty to masz łeb Max
- A wy zaśpiewacie, waszą nową piosenkę - odparły dziewczyny - Ale najpierw, musimy zrobić scenę
- My się tym zajmiemy, a wy usiądźcie sobie wygodnie na kanapie, gdzie nic wam nie grozi- Yyyy, czy to jest kwestia z Pingwinów z Madakasgaru? - i zaczęliśmy się śmiać
W końcu zbudowaliśmy scenę. Wystapiliśmy jako pierwsi, a dziewczyny były jujorkami. Zacząłem:

She wants me to come over
I can tell her eyes don't lie
She's calling me in the dark
She moves us where the rumor where the lights are black
The sky confidence like a rock star

I wanna put my hands on her hands
Feel the heat from her skin
Get reckless in the starlight
I'm moving to the beat of her heart
I was so lost until tonight, tonight

I found you, in the darkest hour
I found you, in the pouring rain
I found you, when I was on my knees
And your light pulled me back again
Found you in a river of pure emotion
I found you, my only truth
I found you, on the music player

I was lost til I found you, you, you
Til I found you, you, you

The night is getting older
And I can't come off this high
I don't want this here to end
I know she feels the same
Cause I can see it in her eyes
She says can we start again

I wanna put my hands on her hands
Feel the heat from her skin
Get reckless in the starlight
She's moving to the beat of my heart
Me was so lost until tonight, tonight

I found you, in the darkest hour
I found you, in the pouring rain
I found you, when I was on my knees
And your light pulled me back again
Found you in a river of pure emotion
I found you, my only truth
I found you, on the music player

I was lost til I found you, you, you
Til I found you, you, you

I said, people
We're all looking for love tonight
But sometimes we can't see it
We run blind and blind by light
And we all get love, all get love
Searching for that piece of mine
Just when I've given up
Looking for some kind inside

That's when I found you, you, you
I found you, you, you
I found you, you, you
I found you, you, you

I found you, in the darkest hour
I found you, in the pouring rain
I found you, when I was on my knees
And your light pulled me back again
Found you in a river of pure emotion
I found you, my only truth
I found you, on the music player

I was lost til I found you
 
 
~~~~Luiza~~~~
 
- Aaaaaaaaaaaaaa! - krzyczałyśmy, będąc zadowolone
- Dziękujemy dziekujemy - ukłonili się
- Teraz wasza kolej - Jay
- Dziewczyny, macie pomysł, co zaśpiewamy?
- Yyyy, moze piosenke One direction? - zaproponowała Jess
- Jaka, zdrada - rzucił Jay
- Ojjj, przestań
- Jak sobie chcesz
- No to co dziewczyny? - zapytałam
- Jaka, zdrada - rzucił Nath
- Nath, może dasz sobie spokój
- Ojejku a może jednak zaśpiewajątych One Direction i wszystko będzie dobrze?
- Może masz racje 
- No to kto jest kim, czekaj czekaj
- Nareshaa jest Zayn'em - Seev
- A czemu?
- Bo ma taką cerę
- Ok, Nari a chcesz nim być?
- No spoko
- No to może ja bede Harrym, niestety - wtrąciła się Kelsey
- Jesli chcesz
- To ja Louis'em - Michelle
- No to ja Liam'em, a ty Niallem - powiedziałam do Jessicy
- ok
I zaczęłyśmy śpiewać. Śpiewałysmy More than this (Dla mnie ich najlepsza piosenka).
 



I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, ‘cuz you are everything I see
I’m dancing, alone
I’m praying
That your heart will just turn around
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say

When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this



If I’m louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me
But when you leave it’s gone again


And then I see you on the street
In his arms I get weak
My body fails, I'm on my knees
Praying



When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this, yeah


I've never had the words to say
But now I’m asking you to stay
For a little while inside my arms
And as you close your eyes tonight
I pray that you will see the light
Thats shining from the stars above


When he opens his arms and hold you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this


Cause I can love you more than this, yeah.


When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this, yeah
When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this



 
 
 - Łuhhhhhhuuuuuuuuuuu! - krzyczeli
- Która godzina - Spytał Tom
- Yyyyy
- 19.00!
- Dzięki
- Wiecie dziewczyny idźcie do góry, a my coś musimy zrobić, przyjdzcie za pół lub godzine, jak wolicie
- Ok - i poszłyśmy
- A gdzie idziemy, to znaczy do kogo pokoju?
- Chodźcie do mojego - odparłam, pomagając dziewczynom, otwarłam pokój i weszłyśmy - usiądźcie, o kurczaczki Nate nie posprzątał 
- Dobra spoko nie sprzątaj, u nas też tak wygląda
- Na serio, dzięki, no to teraz tak, co robimy?
- No nie wiem - Powiedziała Nari
- A może sobie pogadamy, to chyab najlepsze rozwiązanie, ciekawe co oni tam knują
- To bardzo dobry pomysł Kelsey
- Dzięki
 
 
Tymczasem u chłopaków
 
 

- No to o czym chcieliscie pogadać - spytał Max
- O różnych rzeczach
- I po to wysyłaliście tam dziewczyny? Idę po nie
- W sumie, mogły tu być
- No mogły
- Dobra zawołaj je
- Robi się

~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_

Jest. Przepraszam was że tak długo czekaliście ;(
Czy wybaczycie?
Obiecuję, że rozdziały nie bedą miec takich przerw, ale codziennie to tez nie będą, ani co dwa dni. 
No więc dedyk dla: 
Dżagodaa ;] :*
RaspBerry Muffin :*
Kika. :*
Nadia Vampir :*

Kocham was


   
 
 
 


wtorek, 4 września 2012

Rozdział 13: Wyjdziesz za mnie... część pierwsza


Uwaga, uwaga! Ten rozdział zadedykowany jest szczególnie dla RaspBerry Muffin, ponieważ pytała się czy może drugi ślubik się szykuję ;]










Zabrzmiał głos dzwonka mojego telefonu. Teraz musieliście mnie obudzić... Odebrałam telefon
- Halo
- Hej Lui - powiedział Siva
- Siema stary, tak wcześnie?
- No wiesz, jest 11.00...
- O kurcze sorki...
- Spoko, chciałem się tylko spytać, czy możemy dzisiaj do was wpaść?
- Jasne, kiedy tylko chcecie :)
- Ok, no to obudź wszystkich i do zobaczenia, jesteśmy już w drodze...
- Ok, pa
- Pa
No to nie ma na co czekać
- Nath wstawaj!
- Co jest, pali się?
- Nie nie tylko chłopaki przyjadą...
- Ale tak wcześnie
- Hehh... popełniłeś ten sam błąd co ja, jest 11.00.
- O matko, już - i wyskoczył z łóżka
- No to ja się ubiorę
- Ja też
No to nic, wezmę to.  Poszłam obudzić Jess i Jay'a. Zapukałam
- Czego?! - wydarł się Jay
- Ej, sorki, chciałam wam powiedzieć, żebyście się zbierali, bo chłopaki przyjadą
- Czy można kontynuować sen?
- Nie, wstawajcie! - tym razem ja krzykłam
- No dobra, okey - usłyszałam odgłosy stóp, wychodzących z łóźka (xD).



                          ~~~~Nathan~~~~


Wyszedłem z łazienki, a mojej dziewczyny nie było.Usiadłem na łóżku, popatrzałem na obrazy Luizy i pomyślałem sobie, że może to już nadszedł ten dzień, ten dzień w którym jej się oświadcze... Tak, wiem chcę to zrobić już od dawna, ale nigdy mi się nie udaję. No ale to chyba jest w końcu czas. Sądze, że to już ten czas. Tak, tak mi się wydaję i w tej chwili weszła do pokoju.



                      ~~~~Luiza~~~~

Poszłam zatem do swojego pokoju. Nath siedział na łóżku i przyglądał się moim zdjęciom, które właśnie wczoraj oprawiłam w antyramy i wywiesiłam
- A ty co tak patrzysz - lekko szturchnęłam go łokciem
- A nie nic właśnie sprawdzałem, jakie moja dziewczyna, robi piękne zdjęcia
- Aaaa, chyba że tak
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja otworze, to na pewno oni - powiedziałam
- Ale ja idę z tobą - i poszliśmy
- Witamy przyszłych państwa Sykes'ów
- Haha, bardzo śmieszne
- A my witamy przyszłych państwa George'ów, Parkerów i Kaneswaran'ów
- Hahaaha, bardzo śmieszne
- Ey
- Co
- Ja to powiedziałam - i pękliśmy ze śmiechu
- No to może pójdziemy do salonu?
- No właśnie chyba nie będzimy tak stać w tym wejściu
- Ooohh, wy te małe dzieci - i znów zaczęliśmy się śmiać, ale tylko ja dziewczyny
Poszliśmy do salonu. Oglądneliśmy jakiś tam film, aż nagle przyszła nasza para młoda.
- Uuuuu idą nasi państwo MCGUINESSOWIE - powiedział podkreślając słowo McGuinessowie Tom
- No a niby kto?
- A nie nic - a my zaczęliśmy się śmiać
- O co wam chodzi?
- No nie wiem
- A tak byłbym zapomniał, przyjechaliśmy tu, bo bardzo dawno nie byliśmy, ale także po to. Zapraszamy was na nasz ślub - Seev
- Co?! - powiedział i za razem "plujnął" Jay, ponieważ pił właśnie wodę a my znowu w śmiech
- Ahahaha - śmialiśmy się
- No co to nie jest śmieszne, że się pobieramy nie?
- Nie nie, tylko Jay, on...
- A to... ....hahahaha.... ...ale to Jay co ty widzisz w tym dziwnego?
- Ey, no poprostu piłem
- Ahhaa, no to co przyjdziecie?
- No jasne, że tak
- My przyjdziemy - potwierdzili państwo Parkerowie, a raczej wydarł się Tom
- Nas też sie obawiajcie - George'owie
- My też u was zagościmy - McGuinessowie
- No a ja mówiłam, Nath wspomnij
- Witajcie na weselu Nareeshy i Sivy! - krzyknął
- A więc mamy spodziewać się was wszystkich...
- Jasne, wszystkich wszystkich
- Ale na pewno będziecie...
- Tak, tak tak
- I wszyscy...
- Wszyscy wszyscy wszyscy
- No to bardzo wam dziękujęmy
- Ależ nie ma za co
- Jak to, jest za to że będziecie wszyscy
- No, to nie ma żadnego znaczenia...
- Jak to
- No przeciez my, takich gości se prosicie?
- Yyyy no
- Przecież żartowałam!
- No to super
Gadaliśmy sobie i świetnie się bawiliśmy.
- To zaraz wrócę - powiedział Nath
- A gdzie idzesz? - spytał Tom
- Do pokoju
- Aha

                     ~~~~Nathan~~~~
 Otworzyłem drzwi do pokoju i szybko "wyszperałem" pierscionek zaręczynowy.O jest nareszcie. Znałazłem. Zeszłem na dół, ale najpierw schowałem go do kieszeni. Zeszłem
- Ooooo a wy co się tak patrzycie, usiądźmy sobie na kanapie i pogadajmy - powiedziałem
- Ale my cały czas to robimy - powiedział z nie pewną miną Max
- Aaaaa, no fakt - Lui - wziąłem jej ręke, a "pudełko" z pierścionkiem miałem w drugiej ręce, tak aby nie było go widać
- Słucham - odaprłam moja wkrótce narzeczona, oczywiście jeśli się zgodzi
- Yyyy słuchaj, wyjdziesz za mnie - i "otworzyłem pierścionek"



~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_

Koniec na dzisiaj ;]
Czy jesteście ciekawi jaką odpowiedź wybrała Luiza?
Odpowiedzi w komentarzach ;]
I co jesteście zaskoczeni?
A może wiedzieliście, że tak się stanie xD
Tego ja nie wiem, ale na pewno wy, więc druga odpowiedź w komentarzu
A i udało wam się napisać te cztery najzacniejsze komentarze ;]
Wy nie wiecie jak jestem wam wdzięczna :D
A więc dedyk dla:
Dżagodaa ;]
Nadia Kowalska
RASPBERRY MUFFIN - prosze to dla ciebie, wiem, że nie o taki ślub ci chodziło, ale chociaż jakiś ;]
Kika. - bo to ty napisałaś ostatni komentarz, gdyby nie ty tego rozdziału by nie było ;D
Opowiadania CDN, do następnego, pa ;***