wtorek, 4 grudnia 2012

Rozdział 21: Już, za "chwilę" święta!

Wstałam około 10.00. Nathan jeszcze spał, więc mu nie przeszkadzałam. Pomyślałam sobie "Już, za "chwilę" święta". No to genialnie. Dzisiaj pokaże Nath'owi prezenty. Tylko, najpierw niech lepiej wstanie. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki się przebrać i trochę ogranąć. Później kierując się w strone schodów zeszłam na dół. Była już tam Jessica.
- Hejka, a twój gdzie?? - zapytałam wchodząc do kuchni.
- Jeszcze śpi, a Nath?
- Też śpi, jadłaś już śniadanie? - zapytałam ją
- Nie, ja dopiero zeszłam, chwilkę przed tobą
- No to w takim razie ja ci zrobię, masz może ochotę na tosty?
- Z chęcią
Wstawiłam chleb, do tostownicy i czekałam aż "wyskoczą" tosty. W końcu "wyskoczyły" i zabrałam się za ich przyrządzanie. Podałam talerzyk Jess,a drugi dla mnie. 
- Mmm, pyszne
- Dzięki, wiesz pokazałaś już Jay'owi prezenty?
- Nie, jeszcze nie, a ty??
- Ja też nie, dzisiaj zamierzam
- Wiesz, może razem im pokażemy?
- Jasne, tylko jak wstaną
- No przecież, dobra to ja idę się ubierać
- Ja też
Poszłam na górę, wzięłam ciuchy i to co zwykle. Poszłam do łazienki i to co zwykle. Kiedy przyszłam z powrotem do pokoju, Nathan własnie się obudził.
- Hejka.
- Witaj śliczna. 
- Dzisiaj, pokażemy wam z Jessicą prezenty, które kupiłyśmy.
- O to fajnie
- Ja myślę, że ty nic nie kupowałeś nie?
- Nie, nie kupowałem
- No to teraz zmykaj, jeść śniadanie.
- Ok, ok.
Przyszedł może po jakiś 10 minutach.
- Jestem
- Mogłeś zostać odrazu w salonie...
- No mogłem, gdybym o tym wiedział...
- Dobra zmykaj na dół - ja skierowałam się do pokoju Jess i Jay'a i zapukałam w drzwi - Hejka, Jay wstał?
- No już jest na dole, to co?
- No to bierz paczki oprócz tych prezentów do nich i idziemy.
Poszłyśmy.
- Dobra chłopaki, to teraz prezenty!
- No to dawajcie
No i pokazywałyśmy im wszystko to co kupiłyśmy. Chyba i m siespodobały, ale tego to nie wiem. Późńiej spędzilismy ten dzień, piekąc pierniki... Świetnie było i przy okazji chłopaki nauczyli się robić pierniki.
_____________________________________________
Przeoraszam bardzo, że taki krótki, ale chciałam jak najszybciej go skonczyć i bardzo bardzo przepraszam, że tak dłygo nie dodawałam tego rozdziału, wybaczycie?                                           

piątek, 30 listopada 2012

Liebster Awards

Nominowały mnie dwie osoby, z tego co wiem. Dziękuję bardzo, szczerze mówiąc nie spodziewałam się.
Pytania od:


Dżagodaa ;]

 
1. Czy pisanie opowiadania jest dla Ciebie w życiu czymś ważnym?
 Może trochę ;D
2. Ile masz lat?
 14 lat
3. Jakiej muzyki słuchasz?
  Pop najczęściej
4. Twój ulubiony wykonawca
.
Oj, dużo
5. Masz zwierzątko? Jeśli tak, to napisz co i jak się wabi. :P
Tak pieska, yorka, Tosie
6. Masz wśród znajomych kogoś, na kim zawsze możesz polegać?
No nie wiem
7. Jak zaczęła się Twoja "przygoda" z The Wanted?
 No wiesz chyba od piosenki Glad You Came... ;D
8. Zrobiłaś w życiu coś szalonego?
Yyyyy, nie wiem ;]
9. Z którą z gwiazd chciałabyś się spotkać?
No nie wiem, kobieto
10. Czy chciałabyś wystąpić w teledysku The Wanted za jakąś modelkę? Jeśli tak to najbardziej w którym chciałabyś zostać uwieczniona? :D
Tak, może w glad you came??
11. Podaj piosenkę, które słuchasz częściej niż Swojej mamy. xD 

Nie wiem, może Ewelina Lisowska Nieodporny rozum, albo Weekend Ona tańczy dla mnie xD
 

 
 
1) Jaki film najbardziej lubisz?
Może Jestem numerem cztery
2) Lubisz takie zespoły dawnych lat np. Modern Talking?
No nawet
3)Interesujesz się sportem?
Tak wiesz, może trochę
4) Coś z mojej dziedziny: Fc Barcelona vs Real Madryt .
Fc Barcelona
5) Lubisz Sagę Zmierzch? Jeśli tak to Edward vs Jacob ?
Edward
6)Ile masz lat?
14 lat
7) Masz rodzeństwo? ( imiona , wiek)
Tak, Kinga 15 lat
8)Ulubiony przedmiot w szkole ?
Angielski??
9)Ulubiony nauczyciel?
Yyyyy
10) Co najbardziej cenisz w innych?
A bo ja wiem
11) Masz najlepszą przyjaciółkę?
Nie, mam ósemkę najlepszych koleżanek ;D
 
 
Nareszcie, odpowiedziałam na wasze pytania, dzięki jeszcze raz za nominacje
Teraz moje:
 
http://wartowierzywtocosikochaboniemoliwenie.blogspot.com/
 
http://the-wanted-love-forever.blogspot.com/
 
http://dzagodaa-thewanted.blogspot.com/
 
 
 
 
 
 
 
 
 
To są moje nominacje ;D
 
A teraz pytania:
1. Czym zainspirowali cię The Wanted?
2. Ile masz lat?
3. Masz, rodzeństwo? (imię, wiek)
4. Jakiej muzyki słuchasz?
5. Komp vs. Telewizor?
6. Jaki masz kolor oczu?
7. Jeśli spotkałabyś The Wanted, jak byś zareagowała?
8. Twój ulubiony hit miesiąca?
9. Czy masz jakieś zwierzątko? Jeśli tak to co i jak się wabi?
10. Kim chciałabyś być w przyszłosci?
11. Jeśli byłabyś piosenkarką, nagrałabyś piosenkę z The Wanted?
 
Dzięki bardzo ;***
 
 
 


 

 


poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 20: prezenty! :D

Od tego czasu jestem z Nathanem. Ale ja jestem kołowrot, naprawdę. Ale mniejsza z tym. Nadchodzą święta Bożego Narodzenia. Trzeba więc zabrać się za prezenty. Jak ja kocham święta. Te lampki na choinkach, choinki, prezenty, ten miło spędzony czas! Naprawdę świetne to są święta. Zadzwoniłam do Jess, czy może nie chciałaby jechać ze mną na te zakupy. Zgodziła się. Ubrałam się tylko i wzięłam kluczyki od samochodu. Poszłam do garażu, odpaliłam silnik i pojechałam.
- Hej Jessica, jak ja cię dawno nie widziałam. No to co czas wyruszyć po prezenty nie??
- No ja myślę
- Dobra ok, no to jedziemy - i wsiadłyśmy do auta.

Na zakupach

- Wiesz co Jess. Nie mam zielonego pojęcia co kupić, a ty?
- Ja właśnie też nie.
- Ale mam chyba pomysł co kupić Nathanowi
- No i co?
- Sądze, że spodoba mu się poduszka z naszym zdjęciem. Jak myślisz?
- Jesteś genialna, ja kupie mu chyba full capa
- Jasne, kolejny do kolekcji - zaśmiałam się
- Właśnie...
- Wiesz, ale chyba dokupie mu do tego coś jeszcze, bo wiesz, to jest mój narzeczony, a do innych będę mieć lepsze prezenty to wiesz. A co proponujesz?
- Wiesz, może jakiś swetr, czy coś?
- A wiesz, to niezły pomysł. Chodź - wskazałam na sklep - tam jest sklep, w którym na pewno coś znajdziemy.
- No to chodźmy
- Ten sweter (w razie czego swetr nr 3) jest genialny. Co o nim sądzisz? - zapytałam
- W porządeczku gołąbeczku - zaśmiałyśmy się obie
- A co sądzisz o tym, dla Jay'a?
- A czemu nie? Jest świetny
- Też tak sądze
- Wiesz co, musiałabym jeszcze kupić sukienkę dla Jessicy
- Dla mnie? - zapytała z niedowierzeniem
- Nieee, dla siostry Natha - zaśmiałam się
- A no faktycznie - zaśmiała się ze mną - Ja bym ci proponowała, mnie się podoba, to na pewno Jessice też
- Ty to masz tą swoją mózgownicę - oznajmiłam - Jest genialna, tak jak ty - Biorę ją - zapłaciłam za rzeczy i poszłyśmy dalej
- Wiesz teraz chyba bym musiała iść do sklepu z perfumami, bo wiesz tak sama sukienka to trochę mało
- Jak chcesz, pomoge wybrać ci zapach - powiedziała
- Zatem chodźmy
- Sądze, że ten zapach (perfum nr. 1) jest świetny
- Jess, co ja bym bez ciebie zrobiła?
- No nie wiem. A co ja bez ciebie?
- Ty to byś sobie sama poradziła
- Weź przestań
- Może ty weź na wstrzymanie. Dobra już przestańmy
- Spoko. Właśnie to miałam powiedzieć - zaśmiała się
- To co by tu jeszcze kupić?? - zamyślałam się - Muszę kupić coś rodzicom Nathana, Maxowi i Michelle, Tomowi i Kelsey, Sivie i Nareeshi, no i wam. O ja cie kręce, jeszcze Ani coś trzeba kupić.
- O kurczaczki. Co jej kupujesz?
- Ja lalke barbie, ty możesz jakiś zestaw do herbatki czy coś
- Dobry pomysł
I tak też było, ja kupiłam jej taką lalkę a Jesscia zestaw do herbatki. Rodzicom Nathana kupiłam pościel i jeszcze osobno tacie karafke z kieliszkami, a mamie wazon na kwiaty. Maxowi i Michelle kupiłam ekspres do kawy. Tomowi i Kelsey robota kuchennego. Sivie i Nareeshii sokowirówke, a dla Jess i Jaya miałam na myśli ekspres przelewowy, ale kupie go z Nathanem. Wymęczone zakupami pojechałyśmy do naszego domu, ale nikogo tam nie zastałyśmy, oprócz kartki na której napisane było: "Chyba masz klucze więc zostawiać nie będę. Jestem z Jayem na wypadzie. Pa! xxxNathanxxx". No okej. Razem z Jess jeszcze raz oglądałyśmy prezenty. Sietnie siębawiłyśmy, ale w końcu zasnęłyśmy po tak ciężkich zakupach. 

U chłopaków
 
- No to co stary, co kupujemy? Ja tam rodzince nie kupuje, bo razem z Luizą kupimy cos ale dla niej muszę coś kupić. Co byś mi proponował? - pytałem mojego mężulka
- No wiesz, nie wiem, ale ja Jessice chyba kupie jakąś sukienkę czy coś, jak sądzisz może być?
- No jasne, że tak. Sukienka i to jest to! Właśnie kupie jej sukienke i coś tam jeszcze. Wiesz co, chodźmy tam, bo tam jest taki sklep, na pewno coś znajdziemy. 
- Jasne stary
- Tylko wiesz, to musi być coś oryginalnego, taie coś najpiękniejsze. 
- Jasne, przecież ja raczej musze zająć swoją żonką, nie??
- No tak tak, ale ja pomogę tobie a ty mi 
- Spoko, to co idziemy? 
- Idziemy. - weszlismy do sklepu i trochę pooglądaliśmy. - Mnie tam się podoba ta, może być?   
- A czemu nie? Bierz mówię ci, lepszej już nie znajdziesz.
- Mówisz?
- No mówię.
- Ale się mylisz bo patrz
- I co, którą teraz mam wybrać? - Powiedziałem z nadzieją, że mi pomoże
- Oj stary, ja musze wziąć którąś do Jess, a ty do Lui więc dwie trzeba odrzucić
- Ja bym odrzucił 2 i 4.
- Ja też tak sądze, teraz którą bierzesz ty, a którą ja?
- Wiesz co Jay, ja bym jednak wziął tą niebieską, tą "moją"
- Ok, to ja biorę tą w pasy.
- No to teraz możemy jechać do domu. O ja cie jeszcze trzeba coś kupić.
- O czym myślisz?
- O butach?
- Ja chyba też
- No to chodźmy do butiku.
- Ale rozmiar!
- Jay, nie pomyślałem o tym, mam pomysł. Pojedziemy z nimi jutro i przymierzą, a później już bez nich pojedziemy je kupić.
- Ale to się skapną.
- A może jakiś obraz? Do tego będzie potrzebne tylko zdjęcie ciebie z Jess i moje z Luizą
- E mamy taki, na ślub dostaliśmy
- No to coś innego. Tylko co?
- A biżuterię?
- To jest niezły pomysł
- No widzisz
- Ok Jay, to chodźmy. Ja kupuję naszyjnik, a ty?
- Ja też, ale złoty
- To ja srebrny.
- Dobra stary, teraz możemy jechać od domu.
- Ok, ot narazie
- A ty gdzie?
- Do domu
- Niee, ty jedziesz ze mną, twoja żona jest u nas przecież.
- Ok - i pojechaliśmy, a w domu gdy przyjechałyśmy dziewczyny już spały
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Rozdział zawiera lokowanie produktu: New Yoker, Prada, Runo, Bosch, Lukadi.
Przepraszam za lokowanie, ale inaczej się nie da xDD
Dobra dzięki za ten jeden komentarz :D
Dedyk dla:
Dżagodaa ;] ;***

Dzięki ;***
 
 
  

niedziela, 28 października 2012

Rozdział 19: Powrót?




 

ł roku później




Kiedyś byłam pewna, że Callan to ten jedyny, następnie wiedziałam już, że to jednak musi być Nathan, ale to jednak na nic się nie sprawdziło. Nie w tym sensie, bo obecnie jestem w związku z Call'em. Nie wiem czy ta miłość może przetrwać długo. Teraz to już nikomu nie ufam. Nawet nie jestem pewna, czy Callan znów kogoś sobie nie znajdzie albo kto wie może już kogoś sobie znalazł. Ale jeśli taki jest mój los, to ja nikomu drugiej szansy już nie będę dawać. Może poprostu mam zostać starą panną? Tego nie wiem i oby się to nie sprawdziło. Z Nathanem jestem nie tyle przyjaciółką co koleżanką, zwykłą kumpelą.   
 
*
 
- Hej, wybieramy się dziś gdzieś?
- Nie wiem, a co?
- Nie mogę spytać?
- Pewnie, że możesz, niby dlaczgo nie? Słuchaj jeśli chcesz możemy się gdzieś wybrać, ale lepiej ty wybierz.
- No ok, to może na kręgle? 
- Spoko, jak sobie życzysz...
- Dzisiaj jest bardzo piękna pogoda więc dlatego zaproponowałam jakiś wypad.
- Z tym się mogę z tobą zgodzić
 
W pokoju
 
Jezu, ja już sama nie wiem z kim mam być. Tak jakoś dziwnie mi z Callan'em. On dla mnie jest jakiś taki obcy. Nathana znałam lepiej.
- Co robisz? - wystraszyłam się, bo ja tu se o nim gadam a ten mi tu włazi, no nie.
- A nie nic, szykuję sobie ciuchy jakieś  
- Aha, ok
Wyszperałam coś i poszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i makijaż. Byłam już gotowa, więc poszłam znowu do pokoju. Wzięłam trampki i włożyłam je na nogi. Zeszłam na dół i czekałam w holu na Calla trzymając w ręce klucze od drzwi.
- Możesz się pośpieszyć! - zawołałam
- Już schodzę. - i rzeczywiście zszedł
- No nareszcie ile można am siedzieć w tej łazience.
- A to co jedziemy samochodem?
- Ciołku puknij się w łeb - i popukałam go po tym głupkowatym łbie - to są klucze od drzwi
- Ahhhaaaaaaaaaaa
- No właśnie a teraz śmigaj na zawnątrz
- Już się robi...
 
W kręgielni
 
- O patrz, Nath ze swoją dziewczyną - powiedziałam - Hej Nathan! - zawołałam do niego
- O hej! - a ten przybiegł do mnie wziął mnie na ręce i dał buziaka
- Ekhem, ja tutaj jestem
- I ja też - odparła dziewczyna Nathana
- Cześć - Nath niechętnie przywitał się z Callem, zresztą nie dziwie mu się
- Lui co powiesz na małego drinka?
- Wiesz co, chętnie - ponieważ w kręgielni znajdował się bar
- Halo, co to ma znaczyć
- Nic bawcie się dobrze, pa!
- Nie moge w to uwierzyć, Luiza mnie nie chcę, ok trzeba zalecić sie to tej laseczki, całkiem ładna jesteś jak masz na imię, bo ja jestem Callan, ale mów mi Call
- O hej, nie moge uwierzyc w to, że Nath zrobił mi coś takiego, ale jestem Rebeka
- Piękne imię, Rebeka
- Dzięki
 
Nathan i Luiza
 
- I jak tam u ciebie? - spytałam
- Nie wiem, do tej pory byłem z Rebeką, ale z nią jakoś mi dziwnie, taka jakaś obca jest dla mnie, wiesz z tobą było mi dużo lepiej.
- Naprawdę?
- Pewnie, wiesz co zdaje mi się czy ty też ie jesteś szczęśliwa z tym Callankiem
- Nie zdaje ci się, mam już go serdecznie dosyć.
- Naprwdę? To może przyjmiesz znów ten pierścionek? - zapytał a w jego ręce nie wiem skąd tam się wziął ale widniał mój piercionek były
- A ty skąd go masz?
- Nosiłem go codziennie z myślą o tym, że kiedyś cię spotkam no i proszę udało mi się, tylko czy ty chcesz ze mną być?
- Pewnie, że tak, to znaczy, jasne - i rzuciałam mu się na szyję
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
I co podoba się?
Ale jestem zawiedziona, bo wiem, że tą beznadzieję czytają tylko dwie osoby... ;((((
No ale cóż szkoda, ze nie więcej, rozumiem jakiekolwiek probemy z netem czy cokolwiek, ale naprwdę ;c
No dobra takie moje ględzienie jest przynuszające i moze dlatego was tracę???
Właśnie! To na pewno dlatego, dobra ok już się wyciszam
 
 
 
   


poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 18: Czego chcesz debilu

Weszłam do domu, zdjęłam buty i wzięłam je w ręce. Poszłam do góry, otworzyłam drzwi i zaraz myślałam, że, poprostu moje życie legło w gruzach kiedy zobaczyłam Nathana z jakąś laską w łóżku, cały czas się całowali. Nie wytrzymałam. Zdjęłam pierścionek i rzuciłam go w jego twarz. Zobaczył, że wychodzę i z tego co widziałam miał uśmieszek jakby zemsty. Czego on ode mnie chce. Ryczałam jak jakiś głupek. Pierwsze co zrobiłam to założyłam buty i wybiegłam na zewnątrz. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam. Pomyślałam, że może Call mnie przyjmię, a jeśli nie no to pojadę do Jess, albo do chłopaków. 
- Hej Call... ...mmogęee u ciebie... ...przenocować?
- Jejku co się stało, wchódź do środka i pewnie, że możesz. 
- No co jest
- No bo Nathan, on, on właśnie całuję się z jakąś laską w MOIM domu, MOIM pokoju i w MOIM łóżku. 
- Ojjj, a może teraz będziesz ze mną
- Teraz to ty daj mi święty spokój.
- Nie mów teraz już nic 
 Dostałam sms'a. O boże czego chcesz debilu. 
- I co, teraz wiesz jak ja się czuję, kiedy ty sobie urzędujesz z twoim Callankiem, wiesz.
- Wypchaj się, po co w ogóle do mnie piszesz. Wiedziałam że tak będzie, a ja nawet nie mogę mieć przyjaciół, w ogóle tylko ty możesz, ty możesz wszystko, a dziewczynę to ty masz tylko przez jakiś czas,traktujesz ją jak zabwkę, znudzi ci się to bierzesz inną. 
- Jakoś nie mogę uwierzyć, że to była tylko przyjaźń, zapewne teraz jesteś u niego w chacie, bo nie miałaś gdzie się podziać i się całujecie.
- Chyba ty, bo wiesz że to jest mój dom, już cię tam nie ma, a jeśli za godzinę tam będziesz, to zadzwonie na policję, to jest mój dom i mam prawo do wszystkiego. 
Po tym nie dostałam żadnej odpowiedzi i bardzo się cieszę. 
- Callan 
- Tak
- Pojedziemy za godzinkę do mojego domu i zobaczymy czy on dalej tam jest, jeśli będzie dzwonie na policję, w końcu to mój dom. 
- Ok, jak chcesz
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Dzisiaj trochę krótki, ale zapewne sie doczekać nie mogłyście, więc mówię wstawiam. 
Jestem tylko ciekawa czy ktośgo przeczyta, bo jak nie no to chyba przestane pisać ;(
Zależy mi na waszych komentarzach, jeśli nawet nie macie co napisać to chociaż jakąś buźkę niech postawi czy coś, proszęeee, błagam was bardzo, będzie zgoda ;D 
Mam nadzieję, że tak ;D    

niedziela, 14 października 2012

Rozdział 17:...czy już mówiłem, że cię kocham...

- Callan stój, chciałbyś się ze mną przejechać nawiedzonym wozem?
- Jasne, jeśli chociaż to mogę zrobić z tobą...
- Ojj, nie marudź tylko chodź
- Okey
Było strasznie, ale zarazem zabawnie. Powiedziałabym, że bardziej zabawnie niż strasznie.
- Czy już mówiłem, że cię kocham?
- Z jakieś dwadzieścia razy...
- Nie pierwsze dwadzieścia...
- Co to ma znaczyć?
- Że będę ci to powtarzać cały czas...
- O nie! Tak nie będzie, ja jestem zaręczona...
- No właśnie, ale nie żonata...
- Call
- Co?
- Call, ja, ja kocham Nathana, nie ciebie tylko jego. Jak, chciałam z tobą być, to ty miałeś dziewczynę...
- Chciałaś ze mną być?
- No a niby nie? - mówiłam, przez lekki płacz
- Przepraszam cię - i przytulił mnie do siebie
- Nie, to ja przepraszam
- Ty nie masz za co
- Owszem mam...
- Niby czemu?
- Eeee, sama nie wiem, a ty dlaczego?
- No bo ja nie powinienem wyjeżdżać do Australii, teraz możliwe byłbym z tobą, ale jeśli ty kochasz Nathana... I tak będę o ciebie walczył. Jeśli się da...
- Gdzie ty byłeś wcześniej? Pytam się gdzie byłeś? - i przytuliłam się do niego. Bardzo go lubiłam, dlaczego tak wyszło? Dlaczego zawsze mnie to spotyka.
- Mogę cię o coś spytać?
- No pewnie, pytaj...
- Wiesz, kochasz mnie jeszcze?
- Yyyyy, to bardzo skomplikowane pytanie, namieszałeś w mojej głowie i teraz nie wiem, ja ja cie nie kocham, ale Nathana tak.
- Aha no spoko, jeśli mnie nie kochasz to dobra
- Wiesz, jednak coś do ciebie czuję, ale nie umiem tego opisać.

 2 tygodnie później
 
 
Nathan jest już w domu, a ja szczerze mówiąc spotykam się z Callan'em. Nath myśli, że chodzę do Jessicy. Narazie mi się to udaję, ale nie wiem co będzie dalej. Nie wiem co wybrać, czy być z Call'em czy z Nath'em. Nie mam zielonego pojęcia. Tak naprawdę szczerze mówiąc to lepiej czuję się z Callanem. Jest zabawniejszy. Dobrze mi w jego towarzystwie.
- Hej! - zawołałam wchodząc do kuchni, gdzie był Nath.
- Witaj
- Czemu masz taką smutną minkę?
- Ja? Wydaję ci się
- Nie wcale nie, co ci jest?
- Nic takiego, co dziś robimy?
- Nie mam pojęcia...
- Nadzieją moją jest to że dzisiaj chyba nie wychodzisz do Jess
- Nie, dziś nie
- No to dobrze, siedzisz u niej codziennie co wy tam robicie
- Nic ciekawego, Nath ty nie sądzisz chyba że ja...
- Nie, nie, nie, przecież ja ci ufam
- No, to dobrze
- No to w takim razie co dziś robimy?
- No ja nie wiem
- No to spędźmy ten dzień w domu, sami, może być?
- No pewnie
- No to genialnie
Tak jak było powiedziane tak właśnie było. Pod wieczór, z dziewczynami miałyśmy wypad jakby to powiedzieć babski, nie wiem z jakiej to okazji, a chłopaki szli na impreze, tak jakby też wieczór tylko chłopski. Postanowiłam pójść do galerii i wziąć ze sobą dziewczyny. Skontaktowałam się z nimi i poszłyśmy.
- Hej dziewczyny - przywitałam każdą całusem.
- Hejka, ale dzisiaj będzie fajwo na wieczorku... - zaczynała Nari
- Z jednej strony tak, ale jak Tom złapie sobie jakąś laseczkę i się z nią prześpi? - zamartwiała się Kels
- Wiesz co nie martw się, Tom cię kocha i na pewno, ale to na pewno cię nie skrzywdzi, jesli nawet by to zrobił, to błagał by cię na kolanach żebyś mu wybaczyła.
- Tak sądzisz?
- Jasne, nie masz sie o co martwić
- Lui ma racje, przecież jak ty byś się zabawiała przy striptizie męskim to myślisz, że Tom nie byłby zazdrosny, przecież sama chcesz się bawić - poparła mnie Michelle
- No to co idziemy czy będziemy tu tak stać, i gadać o tym i o tamtym - Jess
- No właśnie idziemy - i tym razem poszłyśmy
*
- Co sądzicie dziewczyny, może ta? - zapytałam
- No jasne, genialna jest.
- A ja? - Michelle
- No nie dziewczyno gdzie ty żeś ją znalazła, ona jest boska.
Kelsey wybrała tą, Nareesha tą, a Jessica wzięła tą.


W klubie
 
- O matko, zapowiada się bardzo ciekawie
- I to jak
Piłyśmy drinki i już nic więcej, ponieważ chciałyśmy być choć trochę trzeźwe. I tak dalej i tak dalej...
*
Weszłam do domu, zdjęłam buty i wzięłam je w ręce. Poszłam do góry, otworzyłam drzwi i zaraz myślałam, że, poprostu moje życie legło w gruzach...
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
CDN.
Jesteście ciekawe co dalej?
Na pewno nie, bo przecież takie badziostwo to jest, że masakra ;/
Dziękuje za komentarze, pod ostatnim rozdziałem i dedyk dla tych właśnie co zostawili ten komentarz.
Nie będe się rozpisywać więc do następnego! ;D
   
  

 


sobota, 6 października 2012

Rozdział 16: ...najważniejsze jest żebyś szybko wrócił do zdrowia...

- To może ja pojadę do domu po twoje ciuchy i po jakieś czasopisma czy coś?
- Wiesz, nie spiesz sie tak zostań trochę ze mną...
- Ale ja bedę z tobą przez cały dzień, tylko pojadę po potrzebne ci rzeczy zaś sama poprawie makijaż bo się cała rozmazałam 
- No dobrze, jeśli tak to jedź...
- Naprawdę? To ja lecę - i pojechałam - No nareszcie - powiedziałam dojeżdżając do domu. Otworzyłam drzwi spakowałam jego rzeczy wzięłam jakieś książki itp. Poprawiłam makijaż i pojechałam.
- Dzień dobry panie doktorze...
- Dzień dobry, czy ja pani już gdzieś nie widziałem?
- Tak - uśmiechnęłam się - byłam tutaj przed chwilką, jestem narzeczoną Nathana Sykesa, pamięta pan?
- Ahhh, no tak oczywiście - uśmiechnął się do mnie, to był miły starszy pan - pani wybaczy
- Nic się nie stało, chciałam się tylko spytać kiedy tak mniej więcej Nathan wyjdzie ze szpitala...
- Ahh, no trudno mi powiedzieć, ale dziś wieczorem zrobimy badania i jeśli wszystko bedzie dobrze, wyjdzie tak około za tydzień, może nawet szybciej...
- Aha rozumiem, bardzo panu dziekuję za informacje
- Nie ma za co.
- Do zobaczenia
- Do widzenia - i skierowałam się do sali, w której leżał Nath
- Jestem - powiedziałam wchodząc do środka
- Hej, nareszcie jesteś...
- No, lekarz powiedział, że już niedługo (ponieważ była 16.00) będziesz mieć badania i okaże się jak długo będziesz tutaj musiał być...
- Aha, a ty co będziesz robić przez resztę dnia?
- No jak to co, będę tutaj z tobą, bo najważniejsze jest żebyś szybko wrócił do zdrowia, a teraz już nigdy cię nie opuszczę...
- Nie ma mowy, pójdziesz z resztą na festyn, nie będziesz sobie psuć reszty dnia siedząc tutaj i nic nie robić, nie zgadzam się na to...
- No, ale wtedy ty będziesz tutaj sam - powiedziałam smutnym głosem
- Oj tam oj tam, nie będziesz mi tutaj tak marnieć, ty masz sie bawić, a mi wystarczy tylko to, że dzisiaj tutaj ze mną byłaś, jeśli bedziesz chciała to przyjedziesz jutro, a w ogóle ja i tak będę mieć badania, więc tym bardziej będziesz się nudzić...
- Ale naprawdę?
- Tak, daj mi moją komórkę
- A po co ci ona, ok już daję - i podałam mu
- No to ja napisze im sms'a, że mają za tobą czekać
- Ale nie trzeba
- Jak nie trzeba. Trzeba!
- No ok ok, to pisz
- Już napisałem
- O matko, pisałeś skrótami prawda?
- No a po co się wysilać?
- No nie wiem, może żeby chociaż umieć ortografie?
- Daj spokój, z ortografi to akurat miałem same piątki...
- No nie wiem, jeszcze zobaczymy...
- O, odpisał Tom
- Co napisał?
- Że zaczekają, później wygłosił mi kazanie na temat mojego wypadku
- No tak, ten Tom...
- No, dobrze to ja lecę, pa
- Paaaa
- Wpadne jutro
Wsiadłam w samochód i pojechałam. Ubrałam się w to i przygotowałam się jeszcze trochę. Później pojechałam do domu chłopaków. Jess i Jay już tam byli.
- Witam kochani - weszłam do środka
- Witaj Luiza, niech zgadnę Nathan kazał ci iść na ten festyn, prawda?
- Tom, czy ty jesteś jakąś wróżką?
- Niee, poprostu znam Nathan'a i ciebie też.
- Spoczko...
- No, pięknie wyglądasz Lui - pochwaliła mnie Nari
- Dzięki ty też, a była ubrana tak (bez czapki). 
- No to może już idziemy bo to już 18.00 sie zrobiła, jak ten czas szybko leci
- I to bardzo szybko...  
- Ok, to jedziemy.
- Chciałeś powiedzieć idziemy...
- Wy, chyba sobie żartujecie, niee?
- Gdzie, w życiu, pójdziemy pieszo, przecież mamy kawałeczek...
- Ale mnie tak nogi bolą...
- Żadnych ale tylko idziemy - i poszliśmy
Po chwili byliśmy już na miejscu. Własnym oczom nie wierzyłam, tam był Callan, tak to był on. Pobiegłam do niego
- Callan? - zpytałam
- Tak - i odwrócił się - Lui? A co ty tu robisz - zapytał zaskoczony i za razem szczęśliwy
- Ja nic, poprostu przyszłam na festyn, a ty co tutaj robisz, w Londynie?
- No tak, tak się akurat złożyło, będę teraz mieszkac znowu tutaj.
- A gdzie twoja dziewczyna?
- A ona, ona, jej już nie ma w moim życiu
- Ojej, co się stało?
- A nic, zdradzała mnie
- Aaaaa, rozumiem
- A Nathan gdzie jest?
- Nathan'a nie ma ze mną...
- Też z nim zerwałaś?
- Niee, wręćz przeciwnie, jestem jego narzeczoną, tylko on jest w szpitalu... - powiedziałam ze smutną miną
- Co mu się stało?
- A nic, pokłociliśmy sie trochę rano, to znaczy on wybuchł i poprzecinał sobie żyły...
- Ahh, tak no ja też chciałem kiedyś to zrobić, ale jestem mięczakiem, bałem się bólu
- Przynajmiej ty byłeś rozsądny...
- No może trochę, ale i tak ty jesteś z Nathan'em
- Tak ale ja go kocham.
- A czy ja coś mówię?
- No nie...
- Przepraszam cię za to, że tak wtedy wyjechałem, ale wiedz, że nadal cię kocham
- Callan, ale to nie możliwe, przecież ja jestem z Nathan'em. Nie mogę tak sobie od tak być z nim i z tobą
- Cóż, sama wybierzesz...
- Callan stój, chciałbyś się ze mną przejechać nawiedzonym wozem?
- Jasne, jeśli chociaż to mogę zrobić z tobą...
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_

Jest rozdział.
Powiem wam tylko, że na pewno Callan bedzie walczył o Luizę, a Nathan, Nathan też
Więcej wam nie powiem.
Czekam na komentarze, bo pod ostatnim były tylko dwa
Nie powinnam dodawać tego rozdziału, ponieważco to są dwa komentarze...
Jest mi smutno ;( ;c



niedziela, 30 września 2012

Rozdział 15: ...ty mnie poprostu nie chcesz!...

5 miesięcy później
 
 
 
 
 
 

Siva i Nareesha są już małżeństwem. Na ślubie było wspaniale. Tylko do jasnej ciasnej to nie było jedno wesele. A ile? No oczywiście trzy. Więc już chyba wiecie kogo. Max'a i Michelle, Toma i Kelsey, I oczywiście to co miało być Sivy i Nareeshy. Jak jeden się zaczął żenić (mówię o Jay'u) to teraz wszyscy, Nathan też nie mógł trochę poczekać z tymi oświadczynami, ale dobrze chociaż, że to nie ślub. Jadąc dalej no to Jess i Jay już z nami nie mieszkają. Mają swój domek.




- Hej - zawołałam do Nathana wchodząc do kuchni
- Witaj, śliczna
- Może wybierzemy się dziś na festyn?
- Pewnie, co sobie życzysz
- Tylko nie posikaj sie w majtki, jak coś zobaczysz
- Bardzo śmieszne
- A może napisze sms'a Jess, żeby też poszli?
- A nie lepiej by było gdybyśmy poszli tam sami?
- Ale, ja nie wiem co ty chcesz tam robić, oprócz dobrej zabawy z kumplami
- A ja chcę się dobrze bawić z tobą
- Dzięki, to znaczy, że się zgadzasz. To już po nich dzwonie
- Nie... ...kobieto czy ty taka będziesz zawsze?
- Jesli ci to przeszkadza, to jeszcze nie jesteśmy małżeństwem...
- Czy ty ze mną zrywasz?
- Niee
- Na pewno, bo czuje się a nie wiem jak się czuje, ty mnie poprostu nie chcesz! - rzucił mi prosto w twarz
- Co ty wygadujesz?
- Co ja wygaduje, co ja wygaduję? Chyba co Ty wygadujesz
- O co ci chodzi? - bałam się, ponieważ stał się bardzo agresywny 
- Nie chcesz mnie, wiem o tym. Idę do swojego domu. Po co mam być nie chciany
- Nathan co ci jest? - nie zdążyłam nawet powiedzieć, bo ten już wyszedł i trzasnął drzwiami. Płakałam. Poprostu ryczałam, nie wiem co mu się stało. Szybko wybrałam numer do Jessicy i zadzwoniłam
- Hhej, czy jeesteś w doomu - wyjąkałam przez płacz
- Lui, co się stało? Gdzie Nath?
- Nic, nic się nie stało. A on, on nie ma go i zapewne już nie wróci
- Luiza, gdzie on jest? Powiedz mi przecież
- On właśnie wyszedł, ale przed tym zaczął się na mnie wydzierać
- O boże, pokłóciliście się?
- Nie, chyba nie, zresztą sama nie wiem, a w góle to już nie istotne, on i tak nie wróci
- Zaufaj mi, on wróci, przecież on cię kocha
- Raczej nie, bo powiedział, że niby ja go nie chce
- Może chciałabyś sie przejść na dzisiajeszy festyn, wieczorem?
- Nie, po co mam tam iść? Po co, przecież sama nie pojade na nawiedzonym sianie.
- Czy to czasem nie chodziło o ten festyn?
- Kobieto, jak ty to robisz. No bo ja powiedziałam że jeszcze zadzwonie do was i do dziewczyn, a on powiedział że chce sam ze mną iść. Ale to jest moja wina, że on sobie poszedł. Bo on spytał: Kobieto czy ty taka będziesz zawsze?. A ja powiedziałam: Jeśli ci to przeszkadza, to jeszcze nie jesteśmy małżeństwem.... I niestety dlatego to jest moja wina.
- Aha, czyli tak to było...
- Nooo
- Nie martw się, zaraz tam bedę
- Dzięki, zawsze moge na tobie polegać
- Jasne, że tak, to do zobaczenia
- Paaa
Chociaż ona, chociaż na niej mogę polegać. Po 20 minutach była już u mnie w domu.
- Hejcia, żyjesz jeszcze? - zapytała
- Jakoś...
Pogadaliśmy sobie tak z półtorej godziny.
- Włącz może telewizor
- Ok - włączyłam, a tam co poprostu myślałam, ze zaraz umre, była tak przerażona, zaczęłam beczeć, trząsłam się cała. Co mówili w wiadomościach o gwiazdach? Nathan Sykes z zespołu The Wanted, został przewieziony do szpitala z powodu próby samobójczej. Po przecinał sobie żyły, mamy także wiadomości lub plotki, że podobno zerwał  ze swoją narzeczoną, czy to spowodowało ten wypadek? Tego nie wiemy, więcej faktów na temat tego nastolatka dowiemy się już za chwilę kiedy dojedziemy do szpitala. Dziękujemy państwu za uwagę i zobaczmy sie po krótkiej przerwie.
- Jezu Luiza, wsiadamy do auta i jedziemy do tego szpitala. - powiedziała Jess
- Jaaa, ja nie dam rady, to wszystko przeze mnie, gdyby nie ja do tego  by nie doszło. Cały czas bylibyśmy przyjaciółmi, prawdopodonie cały czas szukałabym chłopaka, tego właściwego. Może Nathan nim nie był. Chociaż to bardzo dziwne, byłam z nim bardzo szczęśliwa.
- Co ty gadasz, ty jesteś z nim bardzo szczęśliwa - i wzięła mnie za "szmaty" i poszłyśmy do auta. Dziesięć minut później byłyśmy dopiero w szpitalu. Wbiegłam do środka.
- Przepraszam gdzie jest Nathan Sykes? - zapytałam lekarza
- Proszę stąd wyjść, nie dajemy żadnych wiadomości.
- Ale ja jestem jego narzeczoną, chyba że juz nie... - powiedziałam ze smutną miną
- Ojjj przepraszam panią serdecznie, sala numer 125. Myślałem, że jest pani paparatzi lub kimś, serdecznie przpraszam
- Nie ma za co i dziekuję panu, chodź Jess
- A pani kim jest?
- Jego przyjaciółką
- Proszę wejść - powiedział
- Jest, jest sala nr 125 - poweidziałam uradowana do Jessicy
- No to dobrze nie mam już siły iść po tych schodach...
- Twój pech ja jechałam widą...
- To tutaj jest winda? I teraz się tego dowiaduję...
- Nie ma czasu, chodź - zapukałam i weszłam
- Hej, przepraszam cię za wszystko, za to że na ciebie nakrzyczełem, za to że cie zostawiłem samą i za to, i za ten szpital. Wiem, że mi nie wybaczysz...
- No tak, to co zrobiłeś, było okropne, niewybaczalne
- Tak wiem i wiem także że mogę sobie już tylko o tobie pomarzyć
- Było niewybaczalne, a jednak ja ci wybaczam. Przeciez ja cię tak kocham.
- Naprawdę, o boże dzięki ci, bardzo ci dziękuje - przytuliłam go z całych swoich sił
- Wiesz bałam się, kiedy w telewizji powiedziano, że ze mną zerwałeś...
- Na prawdę? Ale, ja tego bym chyba nie zrobił, a jeśli bym zrobił, to na pewno bym tego żałował do końca życia...
- Kocham cie
- Ja ciebie też
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_
Koniec tego badziewia, dobra nie będe nic mówić bo znowu bedzie ochrzan
Zaskoczyłam was?
To się cieszę...
Dedola daję tylko uczciwym osobom, które o mnie pamiętają:
Dżagodaa ;]
edussss
RaspBerry Muffin
Nadia Vampir

Kocham!
Kocham!!
I jeszcze raz kocham!!!
Dodajemy słówko: was!
Was!!
I jeszcze raz Was!!!






poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 14: Wyjdziesz za mnie... część druga - ostatnia :D

- Yyyy słuchaj, wyjdziesz za mnie - i "otworzyłem pierścionek"
Ona nic nie powiedziałam , ale do oczu zaczęły napływać jej łzy
- Lui, co się stało - spytałem przerażony, a ona nic a nic nie powiedziała, ona tylko pobiegła na górę, sądzę , że do swojego pokoju, yyy poprawka do naszego pokoju, zresztą gdzie by mogła iść, zrobiło mi się głupio, ale bez zastanawiania pobiegłem za nią. - Moge wejść? - zapytałem przez drzwi
- Jasne wchodź - odparła przez płacz
Wszedłem do środka i zobaczyłem jak moja niestety narazie dziewczyna, siedzi sobie poprostu na parapecie i spogląda w okno (xDD).
- Co ci się stało? Czy ja coś zrobiłem źle?
- Nie, nie ty zrobiłeś wszystko dobrze, to ja spieprzyłam całą sprawę. Wiesz, kiedy o to zapytałeś, odrazy przypomnieli mi się moi rodzice.
- Przepraszam - podeszłem do niej
- Lui, wyjdziesz za mnie?
- Tak, oczywiście, że tak.
Zeszliśmy i oznajmiłem
- Przedstawiam wam moją narzeczoną, przyszłą pannę Sykes
- Łuhu, brawo - Tom i zaczęli bić te brawa
- Dziękujemy, dziękujemy
- No to co dziś robimy, państwo Sykesowie?
- Nie mamy pojęcia
- Aha, a może może czekaj, a może - zamyślał się Tom
- A może poprostu będziemy się świetnie bawić tutaj - oznajmił Jay
- Jasne, to wspaniały pomysł!
- A może pobawimy się w Mast be the music?
- No przecież ty to masz łeb Max
- A wy zaśpiewacie, waszą nową piosenkę - odparły dziewczyny - Ale najpierw, musimy zrobić scenę
- My się tym zajmiemy, a wy usiądźcie sobie wygodnie na kanapie, gdzie nic wam nie grozi- Yyyy, czy to jest kwestia z Pingwinów z Madakasgaru? - i zaczęliśmy się śmiać
W końcu zbudowaliśmy scenę. Wystapiliśmy jako pierwsi, a dziewczyny były jujorkami. Zacząłem:

She wants me to come over
I can tell her eyes don't lie
She's calling me in the dark
She moves us where the rumor where the lights are black
The sky confidence like a rock star

I wanna put my hands on her hands
Feel the heat from her skin
Get reckless in the starlight
I'm moving to the beat of her heart
I was so lost until tonight, tonight

I found you, in the darkest hour
I found you, in the pouring rain
I found you, when I was on my knees
And your light pulled me back again
Found you in a river of pure emotion
I found you, my only truth
I found you, on the music player

I was lost til I found you, you, you
Til I found you, you, you

The night is getting older
And I can't come off this high
I don't want this here to end
I know she feels the same
Cause I can see it in her eyes
She says can we start again

I wanna put my hands on her hands
Feel the heat from her skin
Get reckless in the starlight
She's moving to the beat of my heart
Me was so lost until tonight, tonight

I found you, in the darkest hour
I found you, in the pouring rain
I found you, when I was on my knees
And your light pulled me back again
Found you in a river of pure emotion
I found you, my only truth
I found you, on the music player

I was lost til I found you, you, you
Til I found you, you, you

I said, people
We're all looking for love tonight
But sometimes we can't see it
We run blind and blind by light
And we all get love, all get love
Searching for that piece of mine
Just when I've given up
Looking for some kind inside

That's when I found you, you, you
I found you, you, you
I found you, you, you
I found you, you, you

I found you, in the darkest hour
I found you, in the pouring rain
I found you, when I was on my knees
And your light pulled me back again
Found you in a river of pure emotion
I found you, my only truth
I found you, on the music player

I was lost til I found you
 
 
~~~~Luiza~~~~
 
- Aaaaaaaaaaaaaa! - krzyczałyśmy, będąc zadowolone
- Dziękujemy dziekujemy - ukłonili się
- Teraz wasza kolej - Jay
- Dziewczyny, macie pomysł, co zaśpiewamy?
- Yyyy, moze piosenke One direction? - zaproponowała Jess
- Jaka, zdrada - rzucił Jay
- Ojjj, przestań
- Jak sobie chcesz
- No to co dziewczyny? - zapytałam
- Jaka, zdrada - rzucił Nath
- Nath, może dasz sobie spokój
- Ojejku a może jednak zaśpiewajątych One Direction i wszystko będzie dobrze?
- Może masz racje 
- No to kto jest kim, czekaj czekaj
- Nareshaa jest Zayn'em - Seev
- A czemu?
- Bo ma taką cerę
- Ok, Nari a chcesz nim być?
- No spoko
- No to może ja bede Harrym, niestety - wtrąciła się Kelsey
- Jesli chcesz
- To ja Louis'em - Michelle
- No to ja Liam'em, a ty Niallem - powiedziałam do Jessicy
- ok
I zaczęłyśmy śpiewać. Śpiewałysmy More than this (Dla mnie ich najlepsza piosenka).
 



I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, ‘cuz you are everything I see
I’m dancing, alone
I’m praying
That your heart will just turn around
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say

When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this



If I’m louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me
But when you leave it’s gone again


And then I see you on the street
In his arms I get weak
My body fails, I'm on my knees
Praying



When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this, yeah


I've never had the words to say
But now I’m asking you to stay
For a little while inside my arms
And as you close your eyes tonight
I pray that you will see the light
Thats shining from the stars above


When he opens his arms and hold you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this


Cause I can love you more than this, yeah.


When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this, yeah
When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this



 
 
 - Łuhhhhhhuuuuuuuuuuu! - krzyczeli
- Która godzina - Spytał Tom
- Yyyyy
- 19.00!
- Dzięki
- Wiecie dziewczyny idźcie do góry, a my coś musimy zrobić, przyjdzcie za pół lub godzine, jak wolicie
- Ok - i poszłyśmy
- A gdzie idziemy, to znaczy do kogo pokoju?
- Chodźcie do mojego - odparłam, pomagając dziewczynom, otwarłam pokój i weszłyśmy - usiądźcie, o kurczaczki Nate nie posprzątał 
- Dobra spoko nie sprzątaj, u nas też tak wygląda
- Na serio, dzięki, no to teraz tak, co robimy?
- No nie wiem - Powiedziała Nari
- A może sobie pogadamy, to chyab najlepsze rozwiązanie, ciekawe co oni tam knują
- To bardzo dobry pomysł Kelsey
- Dzięki
 
 
Tymczasem u chłopaków
 
 

- No to o czym chcieliscie pogadać - spytał Max
- O różnych rzeczach
- I po to wysyłaliście tam dziewczyny? Idę po nie
- W sumie, mogły tu być
- No mogły
- Dobra zawołaj je
- Robi się

~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_

Jest. Przepraszam was że tak długo czekaliście ;(
Czy wybaczycie?
Obiecuję, że rozdziały nie bedą miec takich przerw, ale codziennie to tez nie będą, ani co dwa dni. 
No więc dedyk dla: 
Dżagodaa ;] :*
RaspBerry Muffin :*
Kika. :*
Nadia Vampir :*

Kocham was