sobota, 6 października 2012

Rozdział 16: ...najważniejsze jest żebyś szybko wrócił do zdrowia...

- To może ja pojadę do domu po twoje ciuchy i po jakieś czasopisma czy coś?
- Wiesz, nie spiesz sie tak zostań trochę ze mną...
- Ale ja bedę z tobą przez cały dzień, tylko pojadę po potrzebne ci rzeczy zaś sama poprawie makijaż bo się cała rozmazałam 
- No dobrze, jeśli tak to jedź...
- Naprawdę? To ja lecę - i pojechałam - No nareszcie - powiedziałam dojeżdżając do domu. Otworzyłam drzwi spakowałam jego rzeczy wzięłam jakieś książki itp. Poprawiłam makijaż i pojechałam.
- Dzień dobry panie doktorze...
- Dzień dobry, czy ja pani już gdzieś nie widziałem?
- Tak - uśmiechnęłam się - byłam tutaj przed chwilką, jestem narzeczoną Nathana Sykesa, pamięta pan?
- Ahhh, no tak oczywiście - uśmiechnął się do mnie, to był miły starszy pan - pani wybaczy
- Nic się nie stało, chciałam się tylko spytać kiedy tak mniej więcej Nathan wyjdzie ze szpitala...
- Ahh, no trudno mi powiedzieć, ale dziś wieczorem zrobimy badania i jeśli wszystko bedzie dobrze, wyjdzie tak około za tydzień, może nawet szybciej...
- Aha rozumiem, bardzo panu dziekuję za informacje
- Nie ma za co.
- Do zobaczenia
- Do widzenia - i skierowałam się do sali, w której leżał Nath
- Jestem - powiedziałam wchodząc do środka
- Hej, nareszcie jesteś...
- No, lekarz powiedział, że już niedługo (ponieważ była 16.00) będziesz mieć badania i okaże się jak długo będziesz tutaj musiał być...
- Aha, a ty co będziesz robić przez resztę dnia?
- No jak to co, będę tutaj z tobą, bo najważniejsze jest żebyś szybko wrócił do zdrowia, a teraz już nigdy cię nie opuszczę...
- Nie ma mowy, pójdziesz z resztą na festyn, nie będziesz sobie psuć reszty dnia siedząc tutaj i nic nie robić, nie zgadzam się na to...
- No, ale wtedy ty będziesz tutaj sam - powiedziałam smutnym głosem
- Oj tam oj tam, nie będziesz mi tutaj tak marnieć, ty masz sie bawić, a mi wystarczy tylko to, że dzisiaj tutaj ze mną byłaś, jeśli bedziesz chciała to przyjedziesz jutro, a w ogóle ja i tak będę mieć badania, więc tym bardziej będziesz się nudzić...
- Ale naprawdę?
- Tak, daj mi moją komórkę
- A po co ci ona, ok już daję - i podałam mu
- No to ja napisze im sms'a, że mają za tobą czekać
- Ale nie trzeba
- Jak nie trzeba. Trzeba!
- No ok ok, to pisz
- Już napisałem
- O matko, pisałeś skrótami prawda?
- No a po co się wysilać?
- No nie wiem, może żeby chociaż umieć ortografie?
- Daj spokój, z ortografi to akurat miałem same piątki...
- No nie wiem, jeszcze zobaczymy...
- O, odpisał Tom
- Co napisał?
- Że zaczekają, później wygłosił mi kazanie na temat mojego wypadku
- No tak, ten Tom...
- No, dobrze to ja lecę, pa
- Paaaa
- Wpadne jutro
Wsiadłam w samochód i pojechałam. Ubrałam się w to i przygotowałam się jeszcze trochę. Później pojechałam do domu chłopaków. Jess i Jay już tam byli.
- Witam kochani - weszłam do środka
- Witaj Luiza, niech zgadnę Nathan kazał ci iść na ten festyn, prawda?
- Tom, czy ty jesteś jakąś wróżką?
- Niee, poprostu znam Nathan'a i ciebie też.
- Spoczko...
- No, pięknie wyglądasz Lui - pochwaliła mnie Nari
- Dzięki ty też, a była ubrana tak (bez czapki). 
- No to może już idziemy bo to już 18.00 sie zrobiła, jak ten czas szybko leci
- I to bardzo szybko...  
- Ok, to jedziemy.
- Chciałeś powiedzieć idziemy...
- Wy, chyba sobie żartujecie, niee?
- Gdzie, w życiu, pójdziemy pieszo, przecież mamy kawałeczek...
- Ale mnie tak nogi bolą...
- Żadnych ale tylko idziemy - i poszliśmy
Po chwili byliśmy już na miejscu. Własnym oczom nie wierzyłam, tam był Callan, tak to był on. Pobiegłam do niego
- Callan? - zpytałam
- Tak - i odwrócił się - Lui? A co ty tu robisz - zapytał zaskoczony i za razem szczęśliwy
- Ja nic, poprostu przyszłam na festyn, a ty co tutaj robisz, w Londynie?
- No tak, tak się akurat złożyło, będę teraz mieszkac znowu tutaj.
- A gdzie twoja dziewczyna?
- A ona, ona, jej już nie ma w moim życiu
- Ojej, co się stało?
- A nic, zdradzała mnie
- Aaaaa, rozumiem
- A Nathan gdzie jest?
- Nathan'a nie ma ze mną...
- Też z nim zerwałaś?
- Niee, wręćz przeciwnie, jestem jego narzeczoną, tylko on jest w szpitalu... - powiedziałam ze smutną miną
- Co mu się stało?
- A nic, pokłociliśmy sie trochę rano, to znaczy on wybuchł i poprzecinał sobie żyły...
- Ahh, tak no ja też chciałem kiedyś to zrobić, ale jestem mięczakiem, bałem się bólu
- Przynajmiej ty byłeś rozsądny...
- No może trochę, ale i tak ty jesteś z Nathan'em
- Tak ale ja go kocham.
- A czy ja coś mówię?
- No nie...
- Przepraszam cię za to, że tak wtedy wyjechałem, ale wiedz, że nadal cię kocham
- Callan, ale to nie możliwe, przecież ja jestem z Nathan'em. Nie mogę tak sobie od tak być z nim i z tobą
- Cóż, sama wybierzesz...
- Callan stój, chciałbyś się ze mną przejechać nawiedzonym wozem?
- Jasne, jeśli chociaż to mogę zrobić z tobą...
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_

Jest rozdział.
Powiem wam tylko, że na pewno Callan bedzie walczył o Luizę, a Nathan, Nathan też
Więcej wam nie powiem.
Czekam na komentarze, bo pod ostatnim były tylko dwa
Nie powinnam dodawać tego rozdziału, ponieważco to są dwa komentarze...
Jest mi smutno ;( ;c



3 komentarze:

  1. o.O
    Ciekawe kogo wybierze... :)
    Dawaj szybko następny ;]
    Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhuuu!!!
    Ja nie mogę, ale będzie się działoooo.... xD
    Next'a tu widzę, ale szybko! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj, będzie ciekawie ;P
    dawaj nexta, szybciutko <3

    OdpowiedzUsuń